Paweł Płuska
Ulica
Od trzydziestu lat regularnie odwiedzam stolicę Tatr. Czasami traktując po macoszemu – jako zwyczajną sypialnię, czasami jak punkt, gdzie można dobrze zjeść, spotkać znajomych, pójść na zakupy – zwłaszcza po sezonie, gdy sprzęt jest dużo tańszy. Tym razem potraktowałem to miasto jako dodatek do krokusów. Ot taki pomysł. Wsiąść na motocykl i polecieć do Zakopca, by sfotografować krokusy... Trasa piękna, motocykle mruczą, pogoda znośna, czyli – jak to w górach – różna. Kręta linia asfaltu miejscami upstrzona błotem, kawałkami kory, trafiła się nawet plama oleju... Kolacja w zaprzyjaźnionej knajpce, szukanie noclegu i tradycyjne wieczorne wyjście na Krupówki... Błąd.
Poza sezonem ta znana mi i dotąd przyjazna ulica zmieniła się diametralnie. Złapała kolor różowy. Nie da się przejść kilku metrów, by jakiś sympatyczny, acz już lekko zmęczony pan z pecikiem przyklejonym do wargi nie wyciągnął z kieszeni lekko sfatygowanej ulotki i nie zapytał: „Może do gogo byście panowie chcieli pójść?”. Nie da się spokojnie przejść, by panie z różowymi parasolkami, stukając głośno obcasami o bruk, nie zaatakowały hasłem: „Młode, piękne dziewczyny – może wpadniecie?”. Masakra.
Nie przeszkadzało to, że dwóch sfatygowanych drogą facetów w grubych, motocyklowych ciuchach nie wyglądało na takich, co to najbardziej na świecie potrzebują towarzystwa. Nie przeszkadzało w miarę grzeczne odpowiadanie: „Nie, dziękuję”. To nawet wzbudzało u niektórych agresję. No bo jak to? Tak po prostu, bez zainteresowania, bez konwersacji? „Pedały” – leciało niezbyt cicho za plecami.
Nie będę ukrywał, że jestem zniesmaczony. Nie takie Zakopane poznałem, nie takie znam i nie takie chcę pamiętać. Lubiłem je zwłaszcza poza sezonem. Senne, pustawe – zwyczajne, choć niezwykłe. Może pora zamieszkać gdzie indziej, gdzie wyjście w Tatry będzie normalne – czerwone od błota, a nie różowe od parasoli?
Może się czepiam, może zrobiłem się starym ramolem. Może wszystko się zmienia i tyle. Gusta, guściki i smak. Każdy. Na Krupówkach – poza różowymi parasolkami – zaczyna królować ulubione danie Górali. Kebab…
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty Online
Z przyczyn technicznych logowanie tymczasowo niedostępne.
Dziękujemy za wyrozumiałość
Komentarze (1)



To tak pewnie po utworze My slowianie gorale wzieli sobie do serca.Daja to co najlepsze mamy.
- 0Tyle osób ocenia komentarz pozytywnieZaloguj się aby oceniaćOstatnio ocenili:
- 0Tyle osób ocenia komentarz negatywnieZaloguj się aby oceniaćOstatnio ocenili:
- podziel się
- zgłoś naruszenie