Magda Łucyan
Kochali, żeby się nie bać
Marek Edelman, jeden z przywódców powstania w getcie warszawskim, napisał: „Musimy uczyć (…), że zło jest złem, że nienawiść jest złem i że miłość jest obowiązkiem.” Zależało mu, by oprócz całego okrucieństwa tamtych czasów, pokazać też dobro, którego w getcie było dużo. Dlatego w książce „I była miłość w getcie” opisał wszystko to, co widział. Bo obok głodu i cierpienia, za murami, na przekór śmierci, działały teatry, kabarety, kawiarnie, a nawet domy publiczne. Był taniec, śpiew, śmiech i, co najważniejsze, była Miłość. Rodzicielska, siostrzana, przyjacielska, mężczyzny do kobiety i odwrotnie. Miłość, która dawała nadzieję i ratowała życie. Także dosłownie.
Marian Kalwary mówi, że gdyby nie jego zaradna matka, wojny by nie przeżył. Gdy wszystko się zaczęło, miał 9 lat i to dzięki matce miał gdzie mieszkać i co jeść. W getcie byli przez dwa lata i nie raz otarli się o śmierć… Był także ktoś, kto opiekował się nią. Po drugiej stronie murów żył jej partner, z którym po wojnie wzięła ślub. Gdy śmiertelnie zachorowała, natychmiast zjawił się w getcie, by zorganizować pomoc lekarską. Udało się.
W tamtych warunkach Miłość opierała się głównie na opiece i trosce. I było jej mnóstwo. Była ściskaniem ręki matki, gdy Niemcy plądrowali mieszkanie i trzeba było się ukrywać w kominie. Przywołuje to pani Krystyna, która pamięta tamten strach – znajdą czy nie znajdą? Miłość była ostatnim kawałkiem chleba, który mąż oddawał żonie… Miłość wskazywała też drogę największego poświęcenia, jak w przypadku siostry pani Krystyny, Poli. Została w kanale razem z rodzicami, którzy nie mogli już chodzić. Nie chciała, by byli sami. Wszyscy zginęli.
W getcie zdarzało się też tak, że wiązali się z sobą zupełnie obcy ludzie. Kochali, żeby się nie bać. Najbardziej było to widać po wielkiej akcji likwidacyjnej w 1942 roku, gdy Niemcy wywieźli do Treblinki kilkaset tysięcy ludzi. W getcie warszawskim zrobiło się wtedy pusto. Coraz trudniej było się ukryć przed Niemcami. Jednak mimo ogromnego ryzyka, ludzie zaczęli zakładać komuny. W tych ostatnich chwilach chcieli być razem. Bo gdy nie ma już nic, pozostaje Miłość. A jak powiedział Marek Edelman: „To Miłość jest trudna… Zabić jest łatwo.”
„Chciałam zapomnieć, ale nie dało się zapomnieć” – wspomina Krystyna Budnicka, która przez trzy lata żyła w getcie warszawskim. Tuż przed wybuchem powstania w getcie Krystyna Budnicka zeszła do schronu i tam ukrywała się przez dziewięć miesięcy....Wspomnienie ocalałej z powstania w getcie warszawskim
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty Online
Z przyczyn technicznych logowanie tymczasowo niedostępne.
Dziękujemy za wyrozumiałość
Komentarze (0)


