Monika Krajewska
Kobiety rządzą
Na czele listy w kategorii „Tytani” – Beyoncé. Artystka, matka, businesswoman. O jej nowej płycie mówił cały świat. Nagrana w tajemnicy, wydana bez medialnego szumu i promocji, sprzedała się w milionach egzemplarzy. Beyoncé to osoba silna i aktywna, ale przede wszystkim inspirująca. Walczy o to, by kobiety były dumne z tego, kim są i nie dały się zamknąć w przypisanych im rolach. W tamtym roku na czele listy w tej kategorii był jej mąż – znakomity raper Jay-Z. Dziś to ona rządzi.
Poza Beyoncé na liście „Time’a” w tym roku znalazło się aż 40 kobiet. To absolutny rekord. Jeszcze 10 lat temu było ich niemal o połowę mniej. Za „tytanki” uznano miedzy innymi szefową FED Janet Yellen, tenisistkę Serenę Williams czy byłą amerykańską sekretarz stanu Hillary Clinton. Listę „liderów” otwiera Mary Barra – pierwsza kobieta na czele motoryzacyjnego giganta General Motors. Wśród ikon po raz kolejny wyróżnia się dzielna Malala Yousafzai czy kontrowersyjna artystka Marina Abramovic. W zestawieniu znalazły się też aktorki, piosenkarki, pisarki, sportsmenki czy projektantki.
Wszystkie inspirują, ich praca jest imponująca, a wpływ – niezaprzeczalny, subtelny i nie zawsze zdeterminowany przez pozycję, którą zajmują. To budujące, że w często „męskim” świecie biznesu czy polityki ich rola jest coraz bardziej wyraźna, pozycja niezachwiana, a profesjonalizm i doświadczenie – doceniane. Być może przykład ich sukcesów przyczyni się do zmian, o które od lat trwa trudna walka, czyli np. do feminizacji zarządów wielkich spółek i korporacji. Do zagwarantowania kobietom pewnego miejsca wszędzie tam, gdzie ich kompetencje i profesjonalizm wytrzymują konkurencję z mężczyznami.
A konkurencja jest ostra. 59% najbardziej wpływowych ludzi na świecie – według magazynu „Time” – stanowią mężczyźni. Wśród nich – Barack Obama i Władimir Putin. Papież Franciszek i laureat Oscara Alfonso Cuaron. Edward Snowden, John Kerry czy prezydent Urugwaju Jose Mujica. Ich dokonania są rożnie oceniane, często bywają kontrowersyjne, ale tegoroczna lista potwierdza, że ci najbardziej wpływowi to nie zawsze ci najpotężniejsi. Władza jest narzędziem, a wpływ – umiejętnością. Nie wszyscy potrafią korzystać z obu.
Po raz pierwszy listę magazynu „Time” opublikowano w 1999 roku. Była wynikiem debaty między amerykańskimi naukowcami, dziennikarzami i politykami. Choć znalezienie się na niej jest uznawane za zaszczyt – jej autorzy podkreślają, że pozycja na liście nie jest nagrodą. W zestawieniu występują osoby, które mają niezaprzeczalny wpływ na losy świata, niezależnie od konsekwencji swoich działań. Dlatego niech nikogo nie zdziwi, że obok Baracka Obamy, czy Angeli Merkel znajdziemy w nim np. Kim Dzong Una.
Autor: Monika Krajewska
Z przyczyn technicznych logowanie tymczasowo niedostępne.
Dziękujemy za wyrozumiałość
Komentarze (1)



Interesujący punkt widzenia Pani Redaktor. Nie wiem, tylko czy faktycznie feminizacja spółek i korporacji jest możliwa. Nawet w państwach rozwiniętych. Nawet w XXI wieku. Nawet pomimo trwałej obecności feminizmu w stosunkach międzynarodowych. Z drugiej strony przykłady J. Yellen i C. Lagarde są interesujące i godne uwagi. Chair FED i szefowa rozwiń
- 0Tyle osób ocenia komentarz pozytywnieZaloguj się aby oceniaćOstatnio ocenili:
- 0Tyle osób ocenia komentarz negatywnieZaloguj się aby oceniaćOstatnio ocenili:
- podziel się
- zgłoś naruszenie