Trzydzieści organizacji ekologicznych łączy siły w walce o ułaskawienie dla dzikich ptaków. Sezon na polowania właśnie się rozpoczął. Na ministerialnej liście do legalnego odstrzału - 13 gatunków. Na celowniku myśliwych - o wiele więcej. Także te chronione.
30 organizacji zbiera solidarnie podpisy pod petycją do ministra środowiska o "ułaskawienie" 13 gatunków dzikich ptaków i ogłoszenie na ich odstrzał moratorium, bo zobaczyć te żywe rzutki: gęś białoczelną, gołębia grzywacza, czy jarząbka - popularnie zwanego kurakiem leśnym - a nawet kuropatwę, czy bażanta - coraz trudniej. "Dzika trzynastka" nie wyrządza szkód w rolnictwie. Nie przynosi ekonomicznych pożytków. Po prostu żyje.
Pechową trzynastkę z myśliwskiej listy w największych stadach najłatwiej wypatrzeć na błotach i mokradłach jak np. u ujścia Warty. Migrują po świecie, ale nie wiedzą, że są granice, gdzie kończy się park narodowy, a zaczyna teren łowiecki.
- Należy wstrzymać te polowania i ewentualnie uruchomić specjalny program badawczy po to, żeby się lepiej tym populacjom dzikich ptaków przyjrzeć i zdecydować, co robimy z tym dalej - mówi Tomasz Zdrojewski, twórca kampanii "Niech żyją!". - Tych ptaków już praktycznie jest bardzo mało, a jarząbek, chociażby, taki gatunek, który jest kompletnie niekonfliktowy, żyje na obszarach leśnych... Dlaczego zabijać takie ptaki? - dodaje Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. Mimo wszystko na łów na dzikie ptaki - jak co roku - ruszają dziesiątki tysięcy myśliwych.
Wcale nie eko
- Zarzuty osób, które nie chcą jeść ekologicznej żywności, kontestują ekologiczne pozyskanie, są bliskie jakiemuś dewianctwu - twierdzi Łukasz Urbański z Polskiego Związku Łowieckiego. Może jednak trzeba źródeł szukać gdzie indziej, bo dzika żywność - jeśli to rzeczywiście powód polowań - wcale nie musi być eko. - Wszelkie badania pokazują, że to mięso jest silnie zanieczyszczone metalami ciężkimi. W niektórych przypadkach normy są znacznie przekroczone, więc to jest ruletka - tłumaczy Adam Zbyryt, ornitolog. Ruletką jest też samo polowanie. Ani ornitolog, ani tym bardziej myśliwy - w sekundę, czy dwie do strzału - nie odróżni cyraneczki od cyranki, czy też krzyżówki od krakwy.
Czy minister zareaguje?
Z szacunków ekologów wynika, że podczas odstrzałów ginie rocznie co trzecia gęś podlegająca ochronie. - Myśliwi tak zachowują się nie tylko w stosunku do ptaków. Zajęcy prawie nie ma w Polsce, gdzieś jeszcze w południowych regionach są - mówi Zenon Kruczyński, były myśliwy. Od czasów ministra Szyszki w lasach, na łąkach, czy polach - żaden gatunek już nie ma pewnego prawa do życia. Nie wiadomo, czy nowy minister ulituje się nad ptakami, bo na razie w tej sprawie milczy. Podczas poprzedniego sezonu życie straciło ok. 180 tysięcy dzikich ptaków.
Najprawdopodobniej drugie tyle padło gdzieś w cierpieniu, bo przypadkowo postrzelonych nie uda się znaleźć. Wraz z nimi gdzieś w lesie, na łące, czy w rzece, do środowiska trafią setki kilogramów ołowiu.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock