Po sobotnim "Marszu Tysiąca Tóg" sędziowie wrócili do pracy, a rzecznicy dyscyplinarni zaczęli analizy - kogo, jak i za co można ukarać. Każdy przypadek jest inny, więc analiza potrwa. Według wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła wszystkie łączy to, że sędziowie chodzili po ulicach w nie swoich ubraniach.
Po sobotnim "Marszu Tysiąca Tóg" nie milkną komentarze.
Zdaniem wiceministra sprawiedliwości sędziowie łamali prawo, bo chodząc w togach po ulicy, byli w nie swoich rzeczach. Jak przekonuje Marcin Warchoł, toga sędziowska nie należy do sędziego.
- Kto samowolnie używa cudzej rzeczy ruchomej podlega karze grzywny albo karze nagany - przekonywał wiceminister na antenie Polskiego Radia.
- My pokazujemy tym marszem, że zastraszyć się nie damy - podkreśla jednak Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
Czy słowa wiceministra i inne krytyczne komentarze oznaczają, że będą konsekwencje dla sędziów po sobotnim marszu?
Rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab mówi, że każdy przypadek sędziego w todze trzeba przeanalizować oddzielnie. - Tego rodzaju zagadnienie wymaga analizy każdego z konkretnych przypadków, a nie wypowiedzi dotyczących odpowiedzialności o charakterze zbiorowym - uważa Piotr Schab, rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych.
Problem polega na tym, że podczas marszu sędziów był cały tłum, a to sprawę może znacznie utrudnić.
- Mam nadzieję, że nie postawią zarzutów kilkudziesięciu sędziom z całej Europy, którzy też przyjechali do Polski - komentuje całą sprawę Krystian Markiewicz, przewodniczący Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
"Polscy sędziowie pozostaną nieugięci"
Tymczasem pojawiają się kolejne dyscyplinarki za pytania kierowane do Sądu Najwyższego w sprawie legalności działań nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Po sędzim Pawle Juszczynie inni sędziowie zadają pytania. Takie jest prawo - mówią.
- To jest orzeczenie (TSUE - przyp. red.), które zgodnie z naszymi obowiązującymi w Polsce przepisami podlega wykonaniu - zapewnia sędzia Andrzej Żuk z Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.
Są wiec kolejne komunikaty na stronie rzecznika dyscyplinarnego sędziów w sprawach sędziów z Olsztyna, Katowic i Jeleniej Góry. Wszyscy oni podejrzewani są o przekroczenie uprawnień, przyznanie sobie kompetencji i uchybienie godności urzędu.
To próba uciszenia tych, którzy chcą stosować prawo europejskie - słyszymy od sędziów.
- Polscy sędziowie pozostaną nieugięci. My będziemy respektować orzeczenia TSUE i będziemy respektować prawo unijne - zapowiada Waldemar Żurek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie i członek zarządu Stowarzyszenia Sędziów "Themis".
- Sędziowie, orzekając w swoich sprawach, nie mogą się bać - apeluje sędzia Olgierd Dąbrowski-Żegalski z Sądu Okręgowego w Olsztynie.
"Czuli od nich wparcie"
Portal oko.press pisze o zbiorowej dyscyplinarce dla ponad dziesięciu sędziów, którzy nie chcą pracować z sędzią Jakubem Iwańcem, którego nazwisko pada w kontekście afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Sam rzecznik dyscypliny informuje, że postawiono 55 zarzutów dyscyplinarnych szefowi "Iustitii" Krystianowi Markiewiczowi. Sędziemu zarzuca się miedzy innymi to, że "podżegał (...) do popełnienia deliktu dyscyplinarnego polegającego na nierespektowaniu porządku prawnego Rzeczpospolitej Polskiej".
Chodzi o to, że Markiewicz kwestionował legalność powołanej za rządów PiS-u Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
"Iustitia" przygotowuje raport o represjach wobec polskich sędziów. Dokument roboczy podaje kilkadziesiąt przykładów i ma ponad 170 stron. Sobotni marsz umocnił sędziów w przekonaniu, że niezależnie od zagrożenia dyscyplinarkami, działają słusznie.
- Stanęli razem z ludźmi na ulicy i czuli od nich wparcie - mówi Krystian Markiewicz.
Wicepremier Gowin zapowiedział, że niezależnie od zastrzeżeń Senatu czy Komisji Weneckiej, "ustawa represyjna" wejdzie w życie.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN