Ma dziewięć lat, potwornie cierpi i rzadko się skarży. Jej kręgosłup jest tak krzywy, że uciska organy wewnętrzne. Wszczepiony implant przebija skórę. Nadia zbiera na operacje i prosi o pomoc.
Trzeba Nadię zapytać, bo sama się nie poskarży na to, jak bardzo ją boli. - W skali od zera do 10 to dziewięć i pół. Na 100 procent dziewięć i pół - mówi Nadia Szarek.
To przez kręgosłup, który krzywi się mimo operacji, nawet po wszczepieniu prostującego implantu. - Nie był w stanie utrzymać tak drastycznego skrzywienia, które w dalszym ciągu postępuje. Implant w tym momencie jest przechylony i przebija się przez skórę - tłumaczy pani Patrycja Szarek, mama Nadii.
Kręgosłup coraz mocniej naciska na wewnętrzne organy dziewięciolatki.
"Bardzo się boję tej operacji"
- Najbardziej narażone są płuca. Nawet jeżeli przezwycięża ból kręgosłupa, żeby zrobić kilka kroków, to jakby brak tlenu powoduje to, że ona i tak musi się położyć - opowiada Tomasz Szarek, ojciec Nadii.
- Panie doktorze, czy pan mnie puści i mogę iść z mamą do bufetu? - pytała po operacji jednego z lekarzy Nadia. Dziewczyna znów chciałaby chodzić. Marzy, żeby kiedyś pobiegać.
- Źle się czuję, tak? Potrzebuję tej operacji, bardzo się boję tej operacji, ale wiem, że ona mi jest potrzebna - tłumaczy Nadia.
Chodzi o operację w Stanach Zjednoczonych. Pojedzie na nią, by naprawić kręgosłup, gdy uda się uzbierać trzy miliony złotych. W zbiórkę angażują się gwiazdy, sportowcy i dziennikarze.
- Chciałam was bardzo serdecznie poprosić o pomoc dla Nadii Szarek, dla małej dziewczynki, która potwornie cierpi - apeluje Anna Dereszowska, aktorka.
- Widzi nasze wzruszenie i taką bezradność. Za chwilę zaciskając zęby mówi, że jednak już ją nie boli - opowiada tata Nadii.
"Dam radę"
Skolioza to jeden z objawów zespołu Silvera-Russella, bardzo rzadkiego zespołu wad wrodzonych. W Polsce wszystkie możliwości są wyczerpane. - Rozmawialiśmy z wieloma lekarzami. Niestety, ze względu na brak i sprzętu i wiedzy medycznej, nie ma możliwości leczenia dziecka w Polsce. Jedynie podjął się tego lekarz w Nowym Jorku, profesor Lenke - tłumaczy Irena Piechal, prezes stowarzyszenia chorych na zespół Silvera-Russella.
Jeśli się uda, Nadia wróci do szkoły i swoich rówieśników. Bardzo tęskni za koleżankami. - Brakuje szczególnie mojej nauczycielki. Pani Julio, pozdrawiam panią - mówi Nadia Szarek.
- Żeby zaczęła żyć jak normalne dzieci. Żeby miała szansę spróbować jazdy na rowerze, żeby mogła robić to, co inne dzieci - marzy mama Nadii.
Bez ciągłego bólu, ocenianego "na dziewięć i pół" w dziesięciostopniowej skali. Jednak dziewczynka zapewnia, że "w sercu czuje", że wytrzyma już do końca i da radę.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24