Czy sąd ma się zmienić w cenzora? Szef Narodowego Banku Polskiego chce usuwania artykułów i zakazu wypowiedzi dla dziennikarzy. Ani słowa na jego temat w kontekście afery KNF. Czy to jest ta słynna wolność którą chwalił się ostatnio premier?
Z punktu widzenia wolnych mediów to historia niespotykana. Gdy instytucja państwowa, w tym wypadku NBP, chce sądowego zakazu pisania na temat banku w kontekście afery KNF, i gdy chce usunięcia opublikowanych już artykułów. - To jest oczywiście brutalna próba cenzury prewencyjnej jaką znamy z PRL - uważa Jarosław Kurski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".
Władza przejęła media publiczne, a wolnym mediom chce utrudnić dostęp do informacji. Nie powiodły się próby zablokowania wejścia dziennikarzy do Sejmu, czego PiS próbował natychmiast jak tylko przejął władzę. Ale władza nie ustaje w wysiłkach. Na przesłuchania wzywani są dziennikarze za pisanie bez zgody zainteresowanego. Za reportaż wcieleniowy prokuratura chce również oskarżać dziennikarza.
- Filozofia tego rządu polega na tym, żeby centralizować i kontrolować - twierdzi Aleksander Hall, działacz opozycji w czasach PRL.
- To nie jest przypadek, że Polska w ciągu ostatnich trzech lat obsunęła się w rankingu wolności prasy o kilkadziesiąt pozycji - dodaje Jarosław Kurski.
Najbardziej wolnościowa ekipa władzy?
W czasie nękania mediów premier z patosem wychwala jakość wolności w Polsce. - Jesteśmy najbardziej prowolnościową ekipą z ostatnich 28 lat - stwierdził 1 grudnia Mateusz Morawiecki.
Premier wolność rozumie dość specyficznie. Jako prawo przejścia na wcześniejsza emeryturę i wybór sposobu oszczędzania na nią, a także decyzję, kiedy dzieci pójdą do szkoły. Ale to nie jest klasyczna definicja wolności.
- Jest kilka takich instytucji społecznych, które są papierkiem lakmusowym wolności. To są niezawisłe sądy, to są niezależne media i kultura oraz autonomiczne uczelnie - tłumaczy profesor Tadeusz Gadacz z wydziału humanistycznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
PiS uchwaliło takie przepisy, które podporządkowują władzę sądowniczą rządowi. Na tym polega spór z Unią Europejską. Sędziowie i prokuratorzy są wzywani przed sądy dyscyplinarne za publiczne wypowiedzi, za demonstrowanie w obronie niezawisłości sędziów, a nawet za udział w lekcjach o konstytucji. Sędzia Igor Tuleya ma już sześć postępowań, ale na przesłuchania wzywani są także sędziowie, którzy przychodzą na jego spotkania.
Władza nie ma sobie nic do zarzucenia
- Powołanie Krajowej Rady Sądownictwa, która jest podporządkowana politykom, to jest jak najbardziej jaskrawy przykład tego, że pewna sfera wolności, którą jest niezależne sądownictwo, jest obywatelom odbierana - zauważa Bartosz Przymusiński ze stowarzyszenia "Iustitia". Autonomia wyższych uczelni na razie nie jest jeszcze zagrożona, ale od dawna nie są respektowane prawa opozycji w Sejmie. Ogranicza się prawo głosu, nie ma debaty, a komisje pracują pod dyktando władzy. Najbardziej jaskrawym przykładem ograniczenia demokracji było słynne głosowanie budżetu w sali kolumnowej. Posłów opozycji nie tylko nie wpuszczano, ale nie pozwalano im zgłaszać wniosków.
- Żyjemy w kraju, w którym parlament utracił swoją moc kontrolną wobec rządzących - uważa Sławomir Nitras z PO. Jego zdaniem to dlatego, że utrudnia się działalność każdego posła, który próbuje coś sprawdzić lub czegoś się dowiedzieć.
Władza nie ma sobie nic do zarzucenia. Kazimierz Smoliński z PiS-u uważa, że takiego dostępu do Sejmu, jaki mamy w Polsce, nie uświadczymy w żadnym innym kraju UE. Instytucje państwa zostały zamknięte. Do Trybunału Konstytucyjnego dziennikarze już nie wchodzą. Sejm przez większość czasu jest ogrodzony. W czasie protestów nie wpuszczono tu bohaterki Powstania Warszawskiego. Te przykłady to symbole tego, jak PiS i premier rozumieją demokrację i wolność.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: wyborcza.pl