Świadkowie Jehowy w Rosji przestają istnieć. Przynajmniej oficjalnie. Sąd Najwyższy uznaje ich za organizację ekstremistyczną i stawia w jednym szeregu z nazistami i terrorystami. Sami Świadkowie Jehowy zapowiadają, że pójdą do Strasburga.
Według rosyjskich władz Swiadkowie Jehowy to ekstremiści, którzy mają siać nienawiść i stanowić zagrożenie dla rosyjskiego społeczeństwa i państwa. Świadkowie Jehowy, którzy powtarzają, że kochać trzeba nawet wroga. - Byłam w szoku, bo pojęcia ekstremizm i Świadkowie Jehowy to dwa przeciwieństwa. Jesteśmy absolutnie pokojowo nastawionymi ludźmi - mówi Anni Chaczatrian, członek wspólnoty. W Rosji jest ich 175 tysięcy, należą do prawie 400 zborów. Decyzją Sądu Najwyższego zostali uznani za tak groźnych, jak skrajni naziści czy terroryści, chociaż wyznawcom nie wolno służyć w wojsku i nie mogą brać broni do ręki. Problem będą mieli także Polacy działający w moskiewskim zgromadzeniu.
Jeśli werdykt się uprawomocni, cały majątek organizacji zostanie skonfiskowany, a za działalność będzie grozić nawet długoletnie więzienie. Nawet literatura zostanie uznana za ekstremistyczną.
"Wygodny cel"
- Nie można zabronić wiary w Boga, nie można zakazać wyznania. Mimo zakazu będziemy nadal szerzyć naszą wiarę - mówi wiceprzewodniczący komitetu Świadków Jehowy w Rosji Jarosław Siwulskij. Oficjalnie zostali oskarżeni o to, że są totalitarną sektą. Ale prawdziwych powodów można się tylko domyślać.
Kwatera główna Świadków znajduje się w Stanach Zjednoczonych, co w dzisiejszej Rosji jest niezwykle podejrzane. Wrogo nastawiona do nich jest też cerkiew prawosławna, a przecież w Rosji prawosławie stało się niemal państwową religią. W ostatnich latach policja i służby specjalne coraz częściej uprzykrzały życie Świadkom Jehowy - Świadkowie Jehowy są bardzo wygodnym celem. Z jednej strony są bardzo niepopularni w różnych warstwach społeczeństwa, a z drugiej strony są zupełnie apolityczni, więc nie ma obawy, że gdy się ich zabroni, będą manifestować - mówi Aleksander Wierchowskij, obrońca praw człowieka i dyrektor Centrum Informacyjnego i Analitycznego "SOVA”.
Jak za Stalina
Obrońcy praw człowieka i sami świadkowie Jehowy są przekonani, że orzeczenie rosyjskiego sądu to znak, iż Rosja wraca do czasów radzieckich, kiedy to właśnie ten związek wyznaniowy był najbardziej prześladowany. A niektórzy twierdzą, że znów zaczynają się wielkie represje.
W czasach stalinowskich świadków Jehowy wysyłano do łagrów, bo szerzyli swoją wiarę mimo zakazów. Później trafiali do więzień, bo odmawiali służby wojskowej. - To w pewnym sensie powrót do tego co było kiedyś, bo świadkowie Jehowy byli już ofiarami represji politycznych. Moja rodzina została przez Stalina zesłana w 1951 roku z Zachodniej Ukrainy na Syberię podobnie jak pięć tysięcy innych rodzin - mówi Jarosław Siwulskij, wiceprzewodniczący komitetu Świadków Jehowy w Rosji. Powtarzają, że nie dali się złamać Związkowi Radzieckiemu, nie ugną się także teraz. I zapowiadają, że pójdą do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Może to wystraszy Kreml.
Autor: Andrzej Zaucha / Źródło: Fakty