Czy chcemy samorządów, które na rząd warczą, czy takich, które z rządem współpracują - pytał na konwencji samorządowej prezes PiS. A gdy słucha tego szef PKW, brzmi mu to jak polityczna korupcja. Sędzia Wojciech Hermeliński przypomina przepisy i stawia sprawę jasno: obiecywanie w kampanii samorządowej rządowych pieniędzy to prosta droga do obcięcia pieniędzy dla partii.
W kampanii obietnice sypią się jak z rękawa. Rafał Trzaskowski obiecuje darmowe przejazdy dla licealistów. Patryk Jaki zapewnia, że jeżeli on wygra, zorganizuje "transport z prawdziwego zdarzenia". Jednak nie do takich obietnic zastrzeżenia ma przewodniczący PKW.
Wojciech Hermeliński ma zastrzeżenia do słów polityków PiS, które sugerują uzależnienie przepływu państwowych pieniędzy od wyniku wyborów.
- Można to traktować jako rodzaj korupcji politycznej czy szantażu. Wyborca może myśleć, że jeżeli zagłosuje na danego kandydata, to pieniądze się znajdą - mówił w poniedziałek w "Faktach po Faktach" szef PKW.
Tak mocne słowa padły po tym, gdy szef PKW usłyszał od przedstawicieli władzy, że jeśli wygra PiS to samorządom będzie lepiej.
Obietnice rządu
Na konwencji wyborczej PiS premier Mateusz Morawiecki jasno dawał do zrozumienia, żeby wybierać takich gospodarzy, którzy będą dobrze współpracować z rządem. - Tam, gdzie będą uczciwi gospodarze, to przesuniemy środki - mówił szef rządu.
W Łodzi pojawił się szef kancelarii premiera i w towarzystwie kandydata na prezydenta z PiS-u, zadeklarował wsparcie dla klubu sportowego.
- Mateusz Morawiecki, z rezerwy ogólnej, której dysponentem jest premier, jest gotów przekazać pół miliona złotych dofinansowania - zapewniał Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W poniedziałek tłumaczył jednak, że chodziło wyłącznie o pomoc klubowi, którą dostanie każdy kto wygra wybory.
- Mam nadzieję, sądząc po wypowiedzi szefa PKW, że takie działania nie będą już miały miejsca - komentuje całą sprawę Hanna Zdanowska, kandydatka Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Łodzi.
"Jednoznacznie zabiera głos"
Szef PKW przyznaje, że nie ma możliwości, by ukrócić taki sposób prowadzenia kampanii, ale ostrzega, by władza zachowywała się bardziej neutralnie. Bo będą konsekwencje.
- Jeżeli dopatrzymy się tutaj naruszenia Kodeksu Wyborczego, dyscypliny finansowej, no to wtedy niestety odrzucamy takie sprawozdanie - mówił Hermeliński. - Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak groźba - dodał.
PiS tłumaczy, że jedynie uświadamia wyborcom, że lepszy jest dialog niż wojna i krytykuje słowa szefa PKW.
- Jestem bardzo zdziwiony, wręcz zszokowany tymi słowami. Tym, że przewodniczący PKW, który powinien być bezstronny, tak jednoznacznie zabiera głos - mówi Marcin Horała, kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Gdyni. - Za daleko się posunął pan prezes PKW. To była wypowiedź absolutnie polityczna. Wypowiedź zgodna ze wszelkimi normami politycznymi. Jesteśmy politykami i chcemy wygrywać wybory - dodaje Stanisław Karczewski, Marszałek Senatu.
Opozycja nie ma złudzeń - władza nie przestraszy się stanowiska PKW, bo cel ma jeden - "zaszantażowanie" samorządów i wygranie wyborów.
Autor: Katarzyna Koledna-Zaleska / Źródło: Fakty TVN