"Sprzedam teren cmentarza pod inwestycje" - na takie ogłoszenie Angelika Babula zareagowała natychmiast. Kupiła starą nekropolię, żeby ją uratować od zniknięcia. Teraz ma przypominać, jak wielonarodowa, wielokulturowa i wielowyznaniowa była kiedyś Polska. Dla pasjonatów żydowskie, ewangelickie i prawosławne cmentarze, są jak pamiętnik.
Dwa lata temu księgowa spod Wałbrzycha kupiła teren ewangelickiej nekropolii w Gostkowie. - To nie tak, że ja marzyłam całe życie o kupnie cmentarza. Poczułam, że trzeba coś zrobić i że my możemy coś zrobić jako zwykli ludzie - wyjaśnia Angelika Babula z Fundacji "Anna".
Gdy dowiedziała się o gminnych planach sprzedaży terenu nekropolii pod inwestycje, założyła fundację i zaczęła działać. Dołączyła do dziesiątek pasjonatów, którzy odkrywają, że w ich polskich miejscowościach kiedyś rodzili się, żyli i umierali ewangelicy, żydzi i prawosławni.
"Cmentarz to taka mikrohistoria"
W Raciborzu na Śląsku grupa mieszkańców również porządkuje cmentarz ewangelicki. - Bardzo dużo jest takich zapomnianych miejsc na terenie kraju. Należy o nich przypominać. To jest najważniejsze - przekonuje Robert Lasek ze Stowarzyszenia "Odra 1945".
Natomiast pod ukraińską granicą od zapomnienia nekropolie ratuje Mariusz Sawa. Odnawia on groby tych, których dziś już tu nie ma. - Cmentarz to taka mikrohistoria, jest wspaniałym punktem wyjścia do poznania wielokulturowości Rzeczpospolitej - podkreśla Mariusz Sawa, którzy opiekuje się prawosławnym cmentarzem w Werbkowicach (woj. lubelskie).
Dla cmentarzy, które chcą ocalić od zapomnienia, graniczny był 1945 rok. Po II wojnie światowej przyszedł pokój. Jednak Polska zmieniła granice, podobnie jak miasta swoje nazwy, a ludzie - domy. Gesmansdorf stał się Gostkowem. Dobytek Niemców od teraz był polski. A cmentarz stał się niczyj.
- Po wojnie ludność niemiecka została wysiedlona. Nikt tym miejscem się nie zaopiekował. Zostało ono zdewastowane, zniszczone, splądrowane. Ciężarówkami wywożono co droższe płyty granitowe - wskazuje Angelika Babula.
Ratują dziedzictwo
Dla ludności wyczerpanej wojną nie była ważna trudna pamięć o sąsiadach, a przeżycie. - To jest nieważne, kto tutaj leży. Czy to są Rosjanie, czy to są Ukraińcy - opowiada "Faktom" Mariusz Sawa.
Łatwiej było zapomnieć. Ale rozmówcy "Faktów" uważają, że już czas to zmienić. - Chcemy pokazać miejscowym ludziom, że ten cmentarz jest nasz - nie kryje Mariusz Sawa.
- Nigdy nie staniemy się prawdziwymi mieszkańcami tych ziem, jeśli nie poznamy historii - zapewnia Angelika Babula.
- Każdy człowiek, który tutaj leży jest częścią historii, którą trzeba szanować i przekazywać dla potomnych - tak swoją misję opisuje Wojciech Mitręga.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN