Noworodki z niewydolnością oddechową łatwo uratować. Trzeba natlenić krew. Wystarczyłby jeden całodobowy dyżur w Polsce i przywożone z całego kraju dzieci miałyby szansę na przeżycie. Takie dyżury ratujące noworodki z niewydolnością oddechową mogłoby organizować dla całego kraju właśnie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, ale nie ma na to pieniędzy.
Bruno urodził się w szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim w trzydziestym ósmym tygodniu ciąży. Był w ciężkim stanie. Miał kłopoty z oddychaniem. Niemal w ostatniej chwili został przewieziony do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Towarzyszył mu ojciec.
- Piąstki zacisnął do góry, może mi pokazał, że chce żyć, że jest silny. Uwierzyłem wtedy, że da radę. Nigdy nie było zwątpienia, nawet przez sekundę - mówi Łukasz Stróżyk, ojciec Bruna.
Bruno dał radę dzięki sprzętowi ECMO. Urządzenie przez kilka dni pomagało mu żyć. Pobierało od dziecka krew i, poza jego organizmem, z pominięciem słabych płuc, tę krew utleniało - po czym oddawało do organizmu.
Bruno miał szczęście. W Polsce każdego roku kilkanaścioro noworodków umiera tylko dlatego, że takiej pomocy na czas nie otrzymuje. Dlaczego? Brakuje lekarzy neonatologów i kardiochirurgów, którzy potrafiliby obsłużyć ECMO.
- Nie ma osób, które mogłyby takie dyżury obsadzić, bo przecież dyżur musi być dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, trzydzieści dni w miesiącu - tłumaczy prof. Ewa Helwich, krajowy konsultant ds. neonatologii.
Brak środków i ludzi
Takie dyżury ratujące noworodki z niewydolnością oddechową mogłoby organizować dla całego kraju właśnie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, ale nie ma na to pieniędzy.
- Po pierwsze, nie dysponujemy taką karetką, no bo to musi być specjalnie przygotowana platforma, to musi być stabilne, nie można tego tak sobie wsadzić wszystkiego na kółkach obok siebie, to musi być bezpieczne, dla pacjenta i personelu, który wsiądzie do tej karetki. Nie dysponujemy taką karetką, to jest pierwsza rzecz, a druga rzecz to problemy kadrowe - narzeka prof. Iwona Maroszyńska, specjalista pediatrii i neonatologii z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Brakuje lekarzy do ratowania dzieci, bo szpitale pediatryczne cały czas dostają na to za mało pieniędzy. To problem wielu dobrych, wysokospecjalistycznych szpitali pediatrycznych w Polsce. Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi tonie w długach, podobnie jak Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu i nowy dziecięcy szpital kliniczny w Warszawie przy ulicy Żwirki i Wigury.
Mały Bruno miał więc naprawdę dużo szczęścia - trafił akurat na dyżur, no i urodził się w Ostrowie, niedaleko od Łodzi.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24