Nie warto się poddawać, trzeba walczyć z chorobą jak pan Eugeniusz Świecarz. Lekarze uznali, że nowotwór w jego mózgu jest nieoperacyjny. Guz był tak duży, że wypychał pacjentowi oko. Ale pan Eugeniusz znalazł lekarza, który podjął się operacji. Było warto.
Pan Eugeniusz Świecarz może cieszyć się życiem. Jest to możliwe, choć sytuacja była beznadziejna. Ośmiocentymetrowy guz w głowie wypychał panu Eugeniuszowi oko. Od lekarzy usłyszał, że nie podejmują się operacji, bo jest już za późno.
- Lekarze mówili, że guz jest nieoperacyjny, że tylko mogą usunąć mi oko, żeby guz mógł się rozwijać - opowiada pan Eugeniusz. Pacjent spod Przemyśla nie chciał się jednak poddać. Znalazł w Grodzisku Mazowieckim lekarza, który zgodził się go zoperować.
"Szanse na lata życia"
Operacja odbyła się w maju. Zdjęcia sprzed operacji, jak i z jej przebiegu, pokazywaliśmy w "Faktach". Doktor Rafał Górski nie mógł usunąć całego guza, ale to wystarczyło, aby oko pacjenta wróciło na swoje miejsce.
- Usunięcie olbrzymiej części masy guza, który wchodził do oczodołu i wypychał gałkę oczną, w sposób znamienny poprawiło stan pana Eugeniusza i daje mu szansę na lata życia - mówi dr Rafał Górski, ordynator Oddziału Neurochirurgicznego Szpitala Zachodniego w Grodzisku Mazowieckim.
"Trzeba z czegoś skorzystać"
Eugeniusz Świecarz po operacji nie tylko pracuje w ogrodzie, ale też swobodnie kieruje samochodem. Godząc się na operację w Grodzisku Mazowiecki wiedział, że może jej nie przeżyć, że guz znajdujący się u podstawy czaszki może rozlać się po głowie. Pomimo to stwierdził, że zaryzykuje.
- Jak to mówią: trzeba z czegoś skorzystać. Albo z życia, albo ze śmierci. Jak się nie podejmuje ryzyka, to można być już na tamtym świecie - mówi pan Eugeniusz.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN