Każdy człowiek, dziecko lub rodzina, która chce dotrzeć do Polski, to inna historia. Migranci przybywają z różnych miejsc, z różnych powodów. Jednak niewielu ludzi na świecie miało takie powody do obaw o życie i do ucieczki, jak jazydzi z Iraku. Dżihadyści z ISIS dokonali potwornych zbrodni na ich społeczności. Uznali ich za czcicieli szatana i podludzi. Trzydzieścioro dwoje jazydów na polsko-białoruskiej granicy przebywało przez dziewięć dni. Teraz nie ma z nimi kontaktu.
Trzydzieścioro dwoje jazydów z północnego Iraku - w tym ośmioro dzieci - spędziło dziewięć dni i nocy w pułapce na granicy między Białorusią a Polską.
- Nikt nie zaoferował im statusu uchodźcy ani krótkoterminowej ochrony. Nie dostali nawet jedzenia ani innego wsparcia. To było absolutnie nieludzkie - mówi Murad Ismael z Akademii Sinjar.
Grupa jazydów ostatni sygnał wysłała z granicy polsko-białoruskiej. Ich mieszkający w Niemczech bliscy w końcu dodzwonili się do przemytnika, który za pieniądze przewiózł migrantów w głąb Białorusi. Od tej pory nikt nie ma z nimi kontaktu.
- Każda z takich osób, która dotrze do granicy, powinna być co najmniej zaopiekowana, a tak naprawdę powinna mieć dostęp do procedur azylowych - wyjaśnia Rafał Kostrzyński, rzecznik prasowy polskiego Przedstawicielstwa Agencji ONZ do spraw Uchodźców.
- Jeżeli takie osoby składają wnioski o ochronę międzynarodową, my zawsze takie wnioski przyjmujemy, ale tutaj już decyzję co do przyznania statusu podejmuje szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców - tłumaczy ppor. Anna Michalska, rzeczniczka prasowa Straży Granicznej.
Prześladowani przez dżihadystów z ISIS
Trudno o społeczność, która w ostatnich latach wycierpiałaby więcej od jazydów. Religia stała się ich przekleństwem. Fundamentaliści z tak zwanego Państwa Islamskiego uznali ich za czcicieli szatana i podludzi.
W 2014 roku najechali zamieszkałe przez nich tereny na północy Iraku i zgotowali im piekło.
- Wielu ludzi zostało zamordowanych w planowanej zbrodni, którą nazywa się dziś oficjalnie ludobójstwem. Ucierpiały też setki tysięcy kobiet, które zostały sprzedane - podkreśla prof. Joanna Bocheńska z Instytutu Orientalistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Choć ISIS zostało pokonane, to jazydzi wciąż cierpią.
- Ogromna część ludzi dalej nie może wrócić na tereny, na których mieszkała. Z bardzo prostego powodu: nie został odbudowany dom, nie została odbudowana szkoła, czasem wręcz wsie do dzisiaj nie są rozminowane, więc ludzie nadal żyją w obozach dla uchodźców - wyjaśnia Bartosz Rutkowski z Fundacji "Orla Straż".
Bartosz Rutkowski pomaga jazydom od siedmiu lat. Ostatni raz odwiedzał ich obozy w lipcu i już wtedy usłyszał o nowym, rzekomo bezpiecznym i wygodnym szlaku migracyjnym do Unii Europejskiej, czyli na Białoruś.
- Musiałem odpalić im w laptopie mapę Unii Europejskiej, pokazać im granicę Schengen, wytłumaczyć, że nie ma możliwości legalnego przekroczenia granicy bez wizy z Białorusi na Polskę - opowiada Rutkowski.
Wielu jazydów decyduje się wciąż jednak na podróż, z której nie ma powrotu.
- Sprzedają ziemię, domy i wszystko, co mają, by wyruszyć od Europy. Decyzja o powrocie jest bardzo trudna, bo nie mają do czego wracać - mówi Murad Ismael z Akademii Sinjar.
Grupa 32 jazydów prawdopodobnie znów spróbuje przekroczyć granicę z Polską.
Autor: Paweł Szot / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Murad Ismael