Pani Elżbieta nie słyszy. Dlatego pożar w bloku zauważyła dopiero wtedy, gdy w mieszkaniu było czarno od dymu. Nie dałaby rady się uratować. Życie zawdzięcza przytomności umysłu policjanta. Znał ją od lat i domyślił się, że potrzebuje pomocy.
Już nie musi się bać, bo gdy znalazła się w pułapce, pomocna dłoń - też się tam znalazła. - Do końca życia będę panu wdzięczna - mówi pani Elżbieta Waluszkiewicz policjantowi Rafałowi Bogdanowskiemu, który uratował jej życie.
Gdy się paliło i waliło, a ratownicy wyważali drzwi, on przełamywał stereotypy. - Bo się mówi, że policja łapie złodziei i pisze mandaty. Jak się okazało, to nie tylko - mówi pani Elżbieta.
Szybka reakcja
Po tym, jak w bloku przy ulicy Konarskiego w Słupsku wybuchł pożar, natychmiast zaczęła się ewakuacja mieszkańców. Dzielnicowy Rafał Bogdanowski zna tu wszystkich i szybko się zorientował, że wśród 50 uratowanych rodzin brakuje samotnej pani z pieskiem, z ostatniego piętra, spod czterdziestki ósemki.
- Stanąłem i pomyślałem, że jeszcze u góry jest pani, która jest głuchoniema. Poszedłem, no i zastałem panią w mieszkaniu, słaniającą się już na nogach - relacjonuje asp. Rafał Bogdanowski z Komendy Miejskiej Policji w Słupsku.
Pani Elżbieta potrafi mówić, ale słuch straciła 25 lat temu. Nie słyszała więc strażackich syren, ani nawoływań ratowników. Zaalarmowała ją suczka Kaja. Ale na ucieczkę było już za późno.
Na szczęście, wraz z gryzącym dymem, do mieszkania wpadł dzielnicowy. - Nogi jak z waty. Także mówię, wyprowadził mnie człowiek. Ciągnął mnie za ten łokieć - wspomina pani Elżbieta.
List z podziękowaniami
Po tym, jak pani Elżbieta w szpitalu doszła do siebie, zameldowała się w słupskiej komendzie - co uwieczniła policyjna kamera. Aspiranta Bogdanowskiego nie było wtedy na służbie, więc pani Elżbieta zostawiła mu kwiaty i list.
"Dziękuję bardzo policjantowi, który wyprowadził mnie z mieszkania. Nie było łatwo. Dziękuję za wyrozumiałość" - napisała.
- Nie ukrywam, że nieczęsto widzimy taką formę podziękowania, zwykle są telefony, zwykle są pisma, które otrzymujemy - mówi kom. Robert Czerwiński z Komendy Miejskiej Policji w Słupsku.
O tym wyczynie mówią dziś wszyscy mieszkańcy. Gdyby nie szybka ewakuacja - bloku mogłoby nie być. - A jakby butla była z gazem? I by wybuchło? Co by było? - zastanawia się Mirosław Kowalki, mieszkaniec bloku.
Dobry dzielnicowy
Aspirant Bogdanowski w bloku przy ulicy Konarskiego w Słupsku zna wszystko i wszystkich. Każde drzwi. Roznosi urzędową korespondencję, ucisza krewkich sąsiadów. Liczbę psów w mieszkaniach i wywiad środowiskowy o właścicielach ma w jednym palcu.
- Bardzo dobry dzielnicowy. Nie jest taki złośliwy, jak niektórzy są policjanci. Nie obrażając reszty - chwali Marianna Sułkowska, mieszkanka bloku.
Inni policjanci mogą pozazdrościć aspirantowi Bogdanowskiemu listu z podziękowaniami, który dostał od pani Elżbiety. - Będę od czasu do czasu spoglądać na niego, żeby sobie przypomnieć ten dzień - mówi policjant.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN