Kilkanaście dymisji w lubuskiej policji i prokuratorskie śledztwo w sprawie śmierci szefa policyjnych antyterrorystów. Dowódca wypadł przez okno w czasie imprezy kadry kierowniczej. - Czas wolny niczego nie tłumaczy, policjant zawsze jest na służbie - grzmi minister Brudziński.
Co najmniej cztery razy minister usłyszał w piątek pytanie "czy możemy porozmawiać o Świnoujściu?". Brak odpowiedzi może sugerować, że czwartkowe dymisje w policji były ostatnimi.
- Kiedy brakuje odpowiedzialności za powierzonych funkcjonariuszy, to takie trudne decyzje będą podejmowane - stwierdza, próbując zamknąć sprawę, Joachim Brudziński.
Na przedwakacyjnej odprawie ze służbami zabrakło polityka, który rzadko opuszcza podobne uroczystości. Chodzi o wiceministra Jarosława Zielińskiego, człowieka, który nadzoruje policję, oraz którego dymisji, po śmierci policjanta w Świnoujściu, żąda opozycja.
- Czas przestać udawać, że wszystko jest w porządku. Czas, by ludzie odpowiedzialni za katastrofę w policji odeszli z polskiego życia publicznego - mówi Marcin Kierwiński z PO.
Wielokrotne wpadki, a dymisji brak
To Jarosław Zieliński odpowiada za kadry w policji. Także za szefostwo lubuskiej policji, które wczoraj zostało odwołane, bo zginął tu szef lubuskich antyterrorystów. W czasie imprezy, w której brali udział policjanci.
Szef MSW mógłby złożyć wniosek o dymisję Jarosława Zielińskiego i nie musiałby długo szukać uzasadnienia. Z tego, że zaangażowano policyjny helikopter, by sypać konfetti na wizytę wiceministra, a wcześniej zaangażowano policjantów, by to konfetti wycinali, można było jeszcze pobłażliwie drwić.
Z tego, że wiceminister uroczyście wręczał kluczyki do nowego radiowozu, choć ten już był w użyciu, również. Ale z karuzeli na kluczowych stanowiskach w policji i nietrafionych nominacji nikt już się nie śmiał.
"Premier ma zaufanie do kierownictwa MSW"
Tak samo nikt się nie śmiał z kolejnych kolizji limuzyn Biura Ochrony Rządu, obecnie Służby Ochrony Państwa. Dymisja Zielińskiego wydawała się przesądzona, niemal oczywista, po śmierci Igora Stachowiaka. Fakt, że wiceminister wówczas nie stracił stanowiska, oznaczał, że jego pozycja w partii jest tą z gatunku "nie do ruszenia". Nawet dziś, nawet po tym, co wydarzyło się w Świnoujściu.
- Premier ma zaufanie do kierownictwa MSW - ucina sprawę Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Wiceminister Zieliński unikał odpowiedzi o swoją odpowiedzialność polityczną za każdym razem, gdy takie pytanie było uzasadnione. W piątek również.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN