Wolne i niezależne media są niezbędne dla silnej demokracji - podkreśla Departament Stanu USA. To najmocniejsze, jak dotąd, dotyczące Polski oświadczenie z Waszyngtonu. Rzeczniczka amerykańskiej dyplomacji mówi o 1,5 mln zł kary nałożonej na nadawcę TVN24 przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. - Jesteśmy ogromnie zaniepokojeni kierunkiem, w jakim Polska zdaje się zmierzać - dodaje Departament Stanu.
Tego nie dało się powiedzieć bardziej bezpośrednio. - Wyrażamy zaniepokojenie z faktu, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wczorajszą decyzją, z jedenastego listopada, ukarała grzywną prywatną stację telewizyjną TVN za rzekomo stronnicze relacjonowanie demonstracji, które wydarzyły się między szesnastym a osiemnastym grudnia. Wielu z Państwa także oglądało te demonstracje w tutejszych programach informacyjnych - powiedziała we wtorek rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert.
W pisemnym komunikacie Departamentu Stanu cytowany jest sekretarz stanu Rex Tillerson: Społeczeństwa zbudowane na dobrym rządzeniu, silnym społeczeństwie obywatelskim i otwartych oraz wolnych mediach są dostatniejsze, stabilne i bezpieczne".
W odpowiedzi polski MSZ informuje, ze Krajowa Rada to organ autonomiczny, a zatem niezależny od władz.
"Media nie są dla władzy, media są dla społeczeństwa"
Argument polskiej dyplomacji nie przekonuje jednak organizacji monitorujących prawa człowieka i wolność prasy. - Media nie są dla władzy, media są dla społeczeństwa - podkreśla Konrad Siemaszko z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Relacjonowanie prac parlamentarnych i zgromadzeń publicznych stanowi jeden z podstawowych obowiązków mediów w demokracji - dodaje.
- To może być zapowiedz skrajnych kroków, które w ogóle zagrożą wolnym mediom - ocenia z kolei Pauline Ades-Marvel z organizacji Reporterzy bez Granic.
Informacja zbyt późno?
W całej sprawie chodzi o niemal półtora miliona złotych kary dla TVN24 za relacje z 16 grudnia - z Sejmu i sprzed Sejmu - oraz o relacje z dwóch kolejnych dni. W tym czasie doszło do demonstracji ulicznych i blokady mównicy sejmowej.
Jeden z zarzutów z uzasadnienia decyzji KRRiT mówi o tym, że telewizja TVN24 poinformowała o rozwiązaniu zgromadzenia przed Sejmem zbyt późno - dopiero o 3:30 w nocy.
Tyle, że to nieprawda. TVN24 podała tę informację już o 1:07.
Krajowa Rada do uzasadnienia swojej decyzji wykorzystała raport przygotowany przez osobę związaną z telewizją TRWAM. Raport, który TVN uznaje za skrajnie nieobiektywny i niestaranny. Stacja odwoła się od decyzji KRRiT do sądu.
Polska konstytucja zapewnia wolność prasy. Zapewnia tez wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. I relacjonowania wydarzeń. Niezależnie czy są zgodne czy niezgodne z prawem. A to może ocenić sąd już po tych wydarzeniach, a nie w ich trakcie.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN