"Każdy z nas zastanawia się, jak mogło dojść do tego typu sytuacji"

W poniedziałek wieczorem kilkoro nastolatków miało zauważyć ogień na polach w okolicach Raszyna. Zaczęli go gasić i wezwali pomoc. Po przybyciu policjanci mieli kazać wsiąść do radiowozu 19-latce. Ta poprosiła siedemnastoletnią koleżankę, by wsiadła z nią. Policjanci jak twierdzi matka poszkodowanej, funkcjonariusze nie wyjaśnili, dokąd jadą. Po kilku minutach i kilku przejechanych kilometrach - radiowóz rozbił się na drzewie.