Andżelika Rutkowska i Ania Jałowiczor zaginęły wiele lat temu. Ich rodziny cały czas czekają i mają nadzieję na szczęśliwe odnalezienie swoich bliskich. Jak podkreśla Izabela Jezierska-Świergiel z Fundacji ITAKA, wbrew pozorom z każdym rokiem oczekiwanie bliskich jest jeszcze silniejsze.
Andżelika Rutkowska zaginęła w 1997 roku. Ania Jałowiczor zaginęła, gdy miała 10 lat. Jeżeli żyje, ma teraz 36 lat. Rodziny zaginionych nigdy nie zapominają. Mimo upływu nawet kilkudziesięciu lat, wciąż mają nadzieję i czekają na powrót bliskich.
- Miałem wtedy osiem lat. Ania jest dwa lata starsza ode mnie - opowiada Dominik Jałowiczor, brat zaginionej Anny.
Dominik Jałowiczor od 26 lat ma nadzieję na powrót siostry. Zaginęła w Simoradzu, w drodze ze szkoły do domu, gdy miała dziesięć lat. Dominik nigdy nie stracił i - jak mówi - nie straci nadziei, że kiedyś odnajdzie siostrę.
- Jest dorosłą kobietą. Myślę, że może mieć już nawet gromadkę dzieci. Może mieszkać daleko, może być gdzieś bliżej, może nawet ją spotkałem, przechodząc gdzieś na chodniku, nie wiedząc, że to ona i ona nie wiedziała, że ja jestem jej bratem. Może prowadzić normalne życie. Może nie pamięta, co się wtedy wydarzyło - mówi Dominik Jałowiczor.
"Cały czas będę czekać"
Nadziei na odnalezienie swojej siostrzenicy nie straciła też Izabela Jankowska z Koła. 24 lata temu jej 10-letnia chrześniaczka Andżelika Rutkowska wyszła z domu pobawić się. Ślad po niej zaginął.
- Póki sprawa się nie rozwiąże i nie wyjaśni się, co się stało, no to cały czas będę czekać - zapewnia Izabela Jankowska, ciocia Andżeliki Rutkowskiej.
Rodziny czekają, choć z upływem czasu szanse na odnalezienie zaginionych są coraz mniejsze. Miłość, tęsknota i niepewność, co stało się z bliską osobą, z biegiem lat jednak nie maleją.
- Oczekiwanie jest właściwie cały czas. Z każdym rokiem jest ono silniejsze. Nawet jeśli umysł podpowiada, że po 20 latach ta szansa na odnalezienie jest znikoma, to i tak serce każe wierzyć, że ta osoba żyje - tłumaczy Izabela Jezierska-Świergiel z Fundacji ITAKA.
"Żyjemy w takim zawieszeniu"
Przez lata odbyło się wiele śledztw w tych sprawach. Byli detektywi, jasnowidze, ale również oszuści, którzy próbowali przy okazji tragedii zarobić.
- Żadnego telefonu, żadnego listu. Nikt przez 26 lat nie upomniał się o pieniądze, nie dał znać, gdzie Ania jest. Nie dał znać, czy cokolwiek widział - opowiada Dominik Jałowiczor.
- Te rodziny bardzo często zostają w tym świecie, w którym doszło do tego zaginięcia. Zostają w tym miejscu, w tym mieszkaniu, bojąc się zmienić numer telefonu, bo może ta osoba będzie chciała się skontaktować - wyjaśnia Izabela Jezierska-Świergiel.
Słowa pani Izabeli Jezierskiej-Świergiel potwierdza fakt, że z ciocią Andżeliki Rutkowskiej ekipa "Faktów" TVN rozmawiała w tym samym pokoju, z którego 10-latka po raz ostatni wyszła. - Cały czas się czeka. My to żyjemy w takim zawieszeniu, dopóki się ta sprawa nie wyjaśni - mówi pani Izabela Jankowska.
Rodziny zaginionych wierzą, że na pewno ktoś coś widział, albo ktoś coś wie.
Autor: Dariusz Łapiński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24