W Warszawskim Uniwersytecie Medycznym doszło do nadużycia władzy - ogłasza minister zdrowia, bo zna już wyniki kontroli przeprowadzonej przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Około 200 osób zostało zaszczepionych spoza "grupy zero", a w tym samym czasie co najmniej 32 zapisane wcześniej osoby z "grupy zero" szczepionki nie dostały. Jest finansowa kara i oczekiwanie dymisji rektora.
Blisko 350 tysięcy złotych - tyle Warszawski Uniwersytet Medyczny będzie kosztować decyzja o zaszczepieniu osób spoza "grupy zero". W Warszawskim Uniwersytecie Medycznym - co wykazała kontrola - w ostatnich dniach grudnia zaszczepiono poza kolejnością blisko 200 osób spoza personelu medycznego i pracowników szpitala.
- To są nieprawidłowości, które wskazują na złą organizacje, nierzetelność - mówił o wynikach kontroli minister zdrowia Adam Niedzielski.
Minister zdrowia zaapelował do rektora uczelni - profesora Zbigniewa Gacionga.
- Nie widzę możliwości współpracy z władzami uniwersytetu w takiej sytuacji. Nie można rozmiękczać tej sytuacji, jej racjonalizować. Dlatego moim oczekiwaniem jest dymisja rektora - powiedział na konferencji Adam Niedzielski.
Jak poinformowała rzeczniczka uczelni - rektor do sprawy ma odnieść się we wtorek 12 stycznia.
Kampania promocyjna?
Dostępna i potwierdzona lista przypadków szczepień poza kolejnością w WUM liczy blisko 30 nazwisk. Wśród zaszczepionych znaleźli się ludzie ze świata kultury, biznesu i polityki. Są to osoby w różnym wieku i różny był też - jak twierdzą - powód ich zaszczepienia.
Część informowała, że zostali zaproszeni przez uczelnie do szczepień w ramach akcji promocyjnej, część jako pacjenci WUM-u.
Problem w tym, że na listę wpisano ich wszystkich jako niemedyczny personel szpitala, a nie jako ambasadorów akcji czy pacjentów szpitala.
Jak poinformował minister zdrowia - w tamtym czasie do szczepień zgłosiły się co najmniej 32 osoby z personelu medycznego. Mimo to nie zostały wtedy zaszczepione.
- Ja mam czyste dowody na to, że miałem prawo myśleć, że uczestniczę w kampanii, która może propagować szczepienia przeciw COVID-19 - zapewnia aktor Radosław Pazura.
Władze uczelni przekonywały, że szczepienia wykonywały pod presją czasu i z powodu braku chętnych z "grupy zero", a po drugie - jako element proszczepionkowej akcji.
- Nie znaleźliśmy żadnych śladów umów, żadnych śladów zobowiązań związanych z tym, że była to akcja promocyjna - odpowiada jednak Adam Niedzielski.
"Boję się tego wirusa"
Jedną z osób zaszczepionych w WUM jest były premier Leszek Miller, który podkreślał, że został zaproszony jako pacjent szpitala. - Dowiedziałem się, że jest możliwość szczepienia dla pacjentów - mówił 2 stycznia Leszek Miller, były premier i eurodeputowany SLD. - Mam 75 lat, różne schorzenia i najzwyczajniej w świecie boję się tego wirusa - dodał.
Jak wykazała kontrola - rząd 29 grudnia wydał zgodę na szczepienie pacjentów szpitali, gdy brak jest chętnych z uprawnionej do tego grupy. Tyle, że chodziło o pacjentów przebywających w tamtych dniach w szpitalu.
Minister zaapelował do osób zaszczepionych poza kolejnością o pomoc w szpitalach i przychodniach w charakterze wolontariuszy.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24