Szokująca decyzja urzędniczki NFZ - odmówiła przyznania specjalnego wózka inwalidzkiego 9-letniemu chłopczykowi bez rąk. Powołała się na przepisy, że takie wózki są dla osób z porażeniami trzy- lub czterokończynowymi. W tym przypadku tylu kończyn nie ma. Ta argumentacja wstrząsnęła matką dziecka, wstrząsnęła też NFZ-em, który przeprosił za bezduszność i obiecał poprawę.
Bartek nie ma rąk, ale potrafi pisać nóżkami - właśnie napisał, że jego mama jest fajna. To prawda - jego mama jest fajna i waleczna, chociażby przy zdobywaniu dofinansowania NFZ.
Jednak początkowo nie udało jej się zdobyć dofinansowania NFZ do wózka elektrycznego, którym chłopiec mógłby sterować niepełnosprawną nogą.
- NFZ odrzucił wniosek. Niepełnosprawność mojego syna nie mieści się w ramach - tłumaczy Wioleta Rudnicka, mama Bartosza.
Kwestia kończyn
Nie tyle w ramach, co w ramkach się nie mieści - w ramkach formularzu. Elektryczny wózek należy się dzieciom z porażeniami i niedowładami trzy- lub czterokończynowymi. Tu pojawia się problem. Bartek rąk nie ma w ogóle. Refundacji wózka z tego powodu odmówiono. "Brak uzasadnienia, informacji o porażeniu lub niedowładzie".
- Powiedziałam, że to dziecko urodziło się z całkowitym brakiem kończyn górnych, niedorozwojem kończyn dolnych. Nie ma indywidualnego podejścia. Wszyscy tą samą miarą jesteśmy mierzeni, jakby każdą niepełnosprawność można było podciągnąć pod jakiś konkretny przepis - opowiada mama Barka.
- Na pewno pomożemy. Potraktujemy tę sprawę indywidualnie, i jeszcze raz przepraszam za brak serca - mówi Małgorzata Doros, rzeczniczka prasowa NFZ w Katowicach. Śląski Narodowy Fundusz Zdrowia obiecał znaleźć rozwiązanie dobre dla Bartka i dla innych dzieci.
- Poinformujemy naszych pracowników, jak powinni właściwie interpretować przepisy, i czasami nie tylko powinni pochylić się nad przepisami, ale i nad indywidualnym przypadkiem. Taka sytuacja już się nie powtórzy - zapewnia Doros.
Marzenie o piłce
Pani Wioleta chciałaby wierzyć w zapewnienia NFZ. Wkrótce Bartek będzie miał operację nogi, po niej wózek wart 18 tysięcy złotych będzie mu bardzo potrzebny. Podobnie jak proteza, którą co jakiś czas trzeba wymieniać. Wszystko po to, by mógł robić to, co kocha. - Będę grać w piłkę z "kuloodpornymi" - tłumaczy Bartek.
"Kuloodporni" to organizacja z Bielska-Białej, której celem jest aktywizacja sportowa osób niepełnosprawnych, i która dąży do stworzenia klubu amp futbolu.
Bartek na boisku czuje się świetnie. Jego pierwszy trening, jego pierwsze kroki - przy tym wszystkim była pani Wioleta. Pierwszy śmiech Bartka usłyszała w "Faktach" TVN. - Od kiedy go zobaczyłam w pani reportażu, to zawsze był pogodny - wspomina.
Dzięki swojej mamie Bartek codziennie się śmieje. Śmiał się także w swoje dziewiąte urodziny, które obchodził w sobotę. - Żeby operacja się udała i żebym miał dużo pieniędzy - zdradził swoje marzenia.
Jeśli te marzenia się spełnią, to wtedy będzie po prostu trochę łatwiej. Pani Wioleta za nic nie chciałaby, aby było inaczej. Decyzja o adopcji Bartka była najlepszą w życiu, jak sama mówi.
- Jeśli miałabym jeszcze raz możliwość podjęcia takiej decyzji, to absolutnie jeszcze raz bym taką samą decyzję podjęła - zapewnia. - Jest moim wymarzonym synem, jest po prostu tak samo wartościowym człowiekiem jak każdy inny - dodaje.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24