Szpital publiczny w Bolesławcu ma nowy oddział psychiatryczny dla dzieci i młodzieży. Są kameralne sale, sztab specjalistów, diagnoza i terapia. To wszystko jednak dostępne jest tylko za opłatą, ale chętnych nie brakuje, bo psychiatria dziecięca w Polsce wciąż jest w dramatycznej sytuacji.
Na pacjentów szpitala w Bolesławcu czeka już sala multifunkcyjna i cały zespół specjalistów. Oprócz psychiatrów, psychoterapeuci nurtów poznawczo-behawioralnych i systemowych. Są też trenerzy umiejętności społecznych i kontroli złości. - Będą zajęcia terapeutyczne bardzo zróżnicowane, bardzo kreatywne. Oprócz muzykoterapii, będzie joga kreatywna, akademia potencjału osobistego. Także będzie bardzo ciekawie - mówi Joanna Baran, trenerka umiejętności społecznych.
Pokoje na oddziale są kameralne, a warunki domowe. Placówka przyjmie maksymalnie dwadzieścia kilka osób. Trafią tam młodzi ludzie z depresją i ofiary przemocy szkolnej. Wieść o nowym punkcie pomocy rozniosła się po Polsce lotem błyskawicy - dzwonią zainteresowani z całego kraju.
- Dalej jest duże zainteresowanie, pomimo że jest to oddział stricte komercyjny, a opłaty są stosunkowo wysokie, bo taki standard sobie wymyśliliśmy, aby spełnić najwyższe oczekiwania chorych, jaki ich rodziców oraz opiekunów - informuje Kamil Barczyk, dyrektor Szpitala św. Łukasza w Bolesławcu.
Jeden osobodzień na oddziale kosztuje 1200 złotych. Minimalny czas pobytu dziecka to siedem dni. - Dotychczasowo zainteresowane osoby nie podejmują tematu finansów, ponieważ są gotowe zapłacić odpowiednią kwotę, żeby zapewnić i im i swoim dzieciom dobre warunki oraz bardzo intensywny rodzaj terapii - podkreśla Mateusz Baczyński, psychiatra Szpitala św. Łukasza w Bolesławcu.
Pomimo wysokiej ceny zainteresowanie jest ogromne, bo publiczne oddziały dla dzieci i młodzieży przypominają oblężone twierdze. Narodowy Fundusz Zdrowia płaci im połowę kwoty, którą zapłacą pacjenci komercyjnego oddziału w Bolesławcu.
Brakuje miejsc i specjalistów
W całej Polsce wciąż brakuje miejsc i specjalistów. - Opieka psychiatryczna w Polsce po prostu leży. Zanim córka się dostała na oddział do Sieniawki, obdzwoniłam pół Polski i nigdzie nie było miejsca - opowiada mama chorego dziecka, która chce pozostać anonimowa.
Ministerstwo Zdrowia od pięciu lat prowadzi reformę systemu, ale efekty są słabe, także z tego powodu, że zapotrzebowanie na takie leczenie szybko wzrasta. - Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko pacjentów dziecięcych do 13. roku życia, to mamy ich więcej o 87 procent, a pacjentów młodzieżowych powyżej 13. roku życia o 167 procent więcej - zwraca uwagę dr Aleksandra Lewandowska, konsultantka krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.
Pierwsi pacjenci na oddział do Bolesławca zostali przyjęci w poniedziałek. Czy komercyjne oddziały są rozwiązaniem problemów polskiej psychiatrii? Minister zdrowia Adam Niedzielski nie znalazł czasu, żeby w poniedziałek w tej sprawie się wypowiedzieć.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN