Ponad 20 tysięcy złotych udało się zebrać podczas zbiórki pieniędzy na pogrzebie Kacpra Tekielego, tragicznie zmarłego męża Justyny Kowalczyk. To właśnie ona poprosiła, by na pogrzeb zamiast kwiatów przynieść datek na schronisko "Promyk" w Gdańsku. Zwierzaki dostaną to, co im najbardziej potrzebne.
"Anioły" - tak darczyńców nazywają pracownicy "Promyka", schroniska dla bezdomnych zwierząt w Gdańsku. Kacper Tekieli był jednym z nich. - Człowiek o promiennym uśmiechu, radości, mega empatii. On skradł nas tym, że przychodził, zostawiał i uciekał. Tak było też ostatnim razem, kiedy przyjechał z karmą - wspomina Katarzyna Zaleska ze schroniska dla bezdomnych zwierząt "Promyk" w Gdańsku.
- Nie było ani jednego zdjęcia przy tym samochodzie, przy wypakowaniu tych darów. Nie było żadnego szumu wokół tego. To było bardzo skromne i takie głębokie, z serca - dodaje Emilia Salach, wicedyrektorka gdańskiego zoo.
Oprócz specjalistycznej karmy wspinacz kilka tygodni temu przywiózł suplementy diety i zabawki, czyli tak zwane ekstrasy, na które z planowego budżetu zwierzaki nie mogą liczyć. - Nawet jak odszedł, to zostanie z nami. Ta kwota, która została wpłacona, jest olbrzymim zaskoczeniem dla nas - przyznaje Emilia Salach.
Z potrzeby serca
O to, by datkami wspomóc schronisko, kilka dni przed pogrzebem Kacpra Tekieli w mediach społecznościowych prosiła Justyna Kowalczyk - prywatnie żona wspinacza. Jej mąż uwielbiał zwierzęta. - Ten apel był takim właśnie sygnałem, że jesteśmy, oczywiście, w strasznym smutku i żalu, bo to, co się stało, jest rzeczą absurdalnie tragiczną, ale świat jest piękny i patrzymy po prostu do przodu - uważa Piotr Pustelnik, alpinista i himalaista, zdobywcy korony Himalajów i Karakorum.
Dotychczas na konto "Promyka" wpłynęło w ramach zbiórki dziewiętnaście tysięcy złotych. - Czujemy się wyróżnieni. Kupimy im zabawki interaktywne, które będą mogli wykorzystać wolontariusze w zabawach codziennych, w socjalizacji. Kotom kupimy trawę na wolierę. Taką, gdzie nie ma tej trawy jak gdyby z natury - mówi Katarzyna Zaleska.
Tragiczna wyprawa
- W naszej pamięci pozostanie jako taki właśnie na zawsze przyjaciel - zapewnia Emilia Salach. Kacper Tekieli spadł z lawiną podczas próby zdobycia wszystkich czterotysięczników w Alpach. - Zapamiętam go z takiego niezwykle radosnego uśmiechu, z tego charakterystycznego dla niego rogala, którego zawsze miał i który mówił, że to życie jest takie fajne i trzeba je brać garściami. - mówi Piotr Pustelnik.
Pieniądze na rzecz schroniska, w którym mieszka teraz około dwieście psów i kotów, nadal można wpłacać.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu TVN24