Mówił, że wygląda tak, że trudno się skupić, innym razem pytał czy nie myślała o tym, żeby tańczyć na rurze - w taki sposób burmistrz Denver zwracał się do chroniącej go policjantki. Teraz przeprasza i jednocześnie dodaje, że "szkoda, że nie powiedziała mu wcześniej". Nie brak głosów, że w ten sposób - może nieświadomie - obarcza winą swoją ofiarę, która ze strachu nie rozmawiała z nikim o sprawie.
Oglądaj "Fakty z Zagranicy" od poniedziałku do piątku o 19:55 w TVN24 BiS
- Chcę tylko powiedzieć, że jestem kobietą i matką. Jestem też ofiarą molestowania seksualnego - mówi Leslie Branch-Wise, policjantka z Denver z dwudziestoletnim doświadczeniem. Kilka lat temu dbała o bezpieczeństwo burmistrza Denver. W tym okresie, jak twierdzi, padła jego ofiarą.
Burmistrz między innymi pisał do niej niewybredne SMS-y.
"Wyglądasz seksownie w tej czerni" - pisał burmistrz do policjantki. W innej wiadomości pytał, czy rozważała kiedyś, by zapisać się na kurs tańczenia na rurze.
"Przecież on jest na samym szczycie"
Dziś Leslie Branch-Wise opowiada o tym ze łzami w oczach. Twierdzi, że "w pewnym sensie" czuje ulgę. - Od kiedy ta sprawa ujrzała światło dzienne, nie mogę być uciszana przez miasto - mówi.
A sprawa ujrzała światło dzienne za sprawą anonimu, który trafił do kilku lokalnych redakcji. Sama Branch-Wise - choć na co dzień silna - wolała nie ryzykować i nie prosić nikogo pomoc. Zresztą, nawet nie miała kogo.
- To było miażdżące. Jeżeli jesteś na dole hierarchii, a twój szef jest na samej górze i zalewa cię niewłaściwymi wiadomościami, sprawia, że czujesz się źle, to komu to zgłaszasz? Przecież on jest na samym szczycie - tłumaczy.
Szef często zwracał uwagę na jej wygląd. Odbierała to jako brak szacunku i upokorzenie. - Czasami mówił, że wyglądam seksownie, że mój wygląd sprawia, że ciężko mu się skupić - wspomina. - Jestem pewna, że doszło do molestowania seksualnego przez burmistrza - dodaje. Jej zdaniem burmistrz przekroczył granice.
Skrucha burmistrza
A co na to burmistrz Denver Michael Hancock? Wprawdzie bije się w piersi, ale też postanowił się bronić. Bo choć dziś rozumie, że jego zachowanie kosztowało byłą podwładną wiele stresu, to zdaje się ją też obwiniać, że nie protestowała wcześniej.
- Żałuje, że nie powiedziała mi wcześniej, że ją to rani i że czuje się z tym źle. Mam nadzieję, że moja żona i dzieci przyjmą moje przeprosiny. Nie powtórzę już takich błędów w przyszłości - oświadczył Hancock.
Przeprosiny z ratusza płyną w stronę rodziny, byłej pracownicy, ale także wyborców. - Jestem osobą, która potrafi przyznać się do błędu, potrafi wziąć za coś odpowiedzialność i wyciągnąć z tego wnioski. To był błąd, a ja jestem tylko człowiekiem. Zbytnio się spoufalałem i byłem zbyt swobodny w kontakcie. Te wiadomości były nieodpowiednie i nieprofesjonalne - zapewnia burmistrz.
- Nie robię tego, by podał się do dymisji. Czy powinien to zrobić? Uważam, że nie powinien tak traktować ludzi. Nie powinien sprawiać, że ktoś kompletnie pozbawiony władzy, kto robi, co do niego należy, po prostu się bał - mówi Branch-Wise.
Polityk może mieć ogromny kłopot z przekonaniem Leslie Branch-Wise i opinii publicznej o swojej niewinności. Tym bardziej, że nie pierwszy raz zamieszany jest w skandal na tle seksualnym. Jeszcze zanim został burmistrzem, tłumaczył się z domniemanego korzystania z usług prostytutek.
Autor: Justyna Zuber / Źródło: Fakty z zagranicy TVN24 BiS