Od września w Sejmie leży projekt ustawy o ochronie ludności, który znacząco ułatwia reagowanie w sytuacjach kryzysowych. Przewiduje on m.in., że wojewodowie zostaną zobowiązani do zmodernizowania systemu ostrzegania ludności o zagrożeniach. Dlaczego nie został jeszcze uchwalony i co by zmienił w trakcie ostatniej nawałnicy?
Rodzice pana Mariusza mieszkają w lesie. On sam korzysta z aplikacji pogodowych i na ich podstawie sam ostrzegł rodziców o nadchodzącej burzy. Przyznaje jednak, że centralny system ostrzegania na pewno pomógłby innym osobom. Tym, które na przykład nie korzystają z internetu w telefonie.
- Pewnie ludzie pochowaliby to co leży na balkonach, na podwórku, co może się przemieścić, ale przed takim żywiołem to można tylko uciekać - mówi pan Mariusz, mieszkaniec Rytla. - Taki system akurat nie jest zbudowany, ale na podstawie tego, co się wydarzyło, coś takiego mogłoby powstać. Chodzi o ostrzeganie SMS-ami, że coś takiego się zbliża. Na przykład burze, albo śnieżyce w porze zimowej - dodaje.
Zmiany w przepisach
Według projektu ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej, który czeka w Sejmie, wojewodowie byliby zobowiązani do zmodernizowania systemu informowania, ostrzegania i alarmowania ludności o zagrożeniach. Podstawą alarmu miałby być sygnał syreny.
- Chodzi o to, żeby przede wszystkim była łączność, więc trzeba ten system zbudować wykorzystując media elektroniczne, wykorzystując telefonię komórkową - tłumaczył w programie "Sygnały Dnia" na antenie Polskiego Radia szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
System alarmowania ma opierać się na radiu, telewizji i internecie. Ostrzegać mają też krótkie wiadomości tekstowe wysyłane abonentom znajdującym się w zagrożonym rejonie. Tu jednak - jak podkreśla minister Błaszczak - potrzebne są nowe regulacje.
- Stacje przekaźnikowe telefonii nie są wyposażone w agregaty. W sytuacji braku dostępu energii elektrycznej ten system pada - wylicza ograniczenia Błaszczak. - Sytuacja jest o tyle utrudniona, że firmy telefonii komórkowej to kapitał obcy więc jest kwestia stworzenia odpowiednich wymagań - dodaje.
Projekt ustawy zakłada także - między innymi - utworzenie centralnej bazy magazynowej z niezbędnym sprzętem dla służb ratowniczych. Takie centra miałyby działać całodobowo w Krakowie, Bydgoszczy i w Częstochowie.
Czeka na prace
Projekt od września 2016 roku leży w Sejmie, czeka na prace nad nim. Posłowie opozycji podkreślają, że trzeba było tragedii, żeby ponownie zainteresować się tymi przepisami.
- Przykre jest to, że dopiero taka tragedia, śmierć kilku osób, może spowodować, że Prawo i Sprawiedliwość zainteresuje się własnym projektem - mówi Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej.
W całym kraju wiatr uszkodził lub zerwał dachy z prawie czterech tysięcy budynków, z czego blisko trzy tysiące to budynki mieszkalne. Ponad szesnaście tysięcy gospodarstw nadal nie ma prądu.
Autor: Agnieszka Veljković / Źródło: Fakty w Południe
Źródło zdjęcia głównego: tvn24