Policjant nie będzie musiał już zabierać prawa jazdy za przekroczenie 50 km/h w terenie zabudowanym jeśli uzna, że był to stan wyższej konieczności. Jego decyzje zweryfikuje starosta. Projekt zmian przepisów został przegłosowany w Sejmie, a teraz czeka na decyzje Senatu.
Jeśli policjant oceni, że bardziej niż przepisy liczy się czas, to nie musi kierowcy ukarać, bez względu na to, ile wyszło na liczniku prędkości. Może nawet kierowcy pomóc. Jak w Gdańsku, gdzie radiowóz eskortował samochód z rodzącą kobietą.
Do tej pory wyjątków nie było. Jak kierowca przekroczył dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym o 50 kilometrów na godzinę, musiał liczyć się z konsekwencjami.
W ten sposób od maja 2015 roku prawo jazdy straciło prawie 92 tysiące kierowców. - Policjant nie ma takiej furtki, musi zatrzymać prawo jazdy - mówi nadkom. Radosław Kobryś z KGP.
Wyjątki od reguły
Teraz furtka będzie. Jeśli kierowca złamał przepis, ale działał w stanie wyższej konieczności, dokumentu nie straci. Tak wynika z uchwalonej przez Sejm nowelizacji prawa o ruchu drogowym. Co to oznacza w praktyce?
- Jeżeli kierowca będzie musiał przekroczyć szybkość, bo jedzie z żoną, która rodzi, albo ratuje życie kolegi, który miał zawał serca, wiezie go na pogotowie, to wtedy, w tym momencie, będzie liberalne podejście - wyjaśnia mecenas Roman Kusz.
Usprawiedliwieniem ma być nie tylko ochrona życia i zdrowia, ale także dóbr prawnie chronionych. Jeśli strażak ochotnik - taki jak pan Krzysztof Kwasiborski z Supraśla - będzie pędził swoim prywatnym autem do remizy, bo zostanie wezwany do gaszenia pożaru, to nie musi martwić się, że straci prawo jazdy.
- Będę mógł na pewno szybciej dojechać do tej remizy, ale myślę, że to nic nie zmieni. Strażacy, którzy dojeżdżają do remizy, i tak przeginają przepisy - mówi. - Na pewno będzie to jakiś plus, że będą mieli taki komfort psychiczny - dodaje.
Kwestia interpretacji
Podobnie jak strażacy będą mieli lekarze, którzy nie zawsze tylko karetką jeżdżą do pacjentów. - Boję się, że jeśli ta sytuacja będzie nagłośniona, ludzie będą tego nadużywać - mówi Krzysztof Radek, ratownik medyczny Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Policjanci też mają takie obawy, ale to oni będą decydować, czy zabrać uprawnienia kierowcy czy nie. Zmiana przepisów jest konsekwencją wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2016 roku.
- [Trybunał - przyp. red.] uznał niezgodność pewnych zapisów ustawy z konstytucją. To zostało naprawione w myśl tego wyroku, i to dobrze, ponieważ daje to możliwość policjantowi na ocenę sytuacji - komentuje nadkom. Radosław Kobryś.
Jeśli policjant źle oceni sytuację, jego decyzję zweryfikuje starosta. - To nie jest tak, że jak ktoś będzie miał katar czy zapalenie ucha i będzie jechał 100 kilometrów na godzinę po mieście, i będzie mu się wydawało, że wszystko jest w porządku, że się z tego wymiga - ocenia Mariusz Podkalicki z Akademii Bezpiecznej Jazdy.
W maju nowelizacją przepisów zajmie się Senat. Jeśli senatorowie będą na "tak", to nowe prawo wejdzie w życie jeszcze przed wakacjami.
Autor: Marta Kolbus / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: tvn24