Głosowanie w pierwszej turze wyborów prezydenckich już za kilkanaście dni. Urzędujący prezydent Andrzej Duda jest faworytem sondaży, ale to nie oznacza, że nie spotykają go trudności w trakcie kampanii. W poniedziałek prezydent Andrzej Duda został wygwizdany przez protestujących w Lęborku, a we wtorek w Bytowie określony został mianem "marionetki".
W ramach kampanijnej podróży po Polsce Andrzej Duda w poniedziałek odwiedził mieszkańców Lęborka. Podczas swojego przemówienia prezydent został wygwizdany przez grupę osób trzymających transparenty.
W pewnym momencie interweniowała policja, legitymując sześć osób. Jedna z nich została ukarana.
- Był to mężczyzna, mieszkaniec powiatu lęborskiego, który kilkakrotnie był proszony przez policjantów o zmianę swojego zachowania. Mężczyzna nie reagował - tłumaczy aspirant sztabowy Magdalena Zielke z Komendy Powiatowej Policji w Lęborku.
Za głośne zachowanie policja wypisała mężczyźnie mandat o wysokości 500 złotych. Według innych protestujących poszło o gwizdek, za pomocą którego mężczyzna miał zagłuszać wystąpienie urzędującego prezydenta.
- Za używanie gwizdka dostał 500 złotych mandatu. Jesteśmy na zgromadzeniu, mamy prawo używać gwizdków do wyrażania naszego niezadowolenia przeciwko władzy, przeciwko prezydentowi Dudzie - mówił jeden z protestujących.
"Jest pan notariuszem rządu"
We wtorek kolejnym przystankiem na trasie Andrzeja Dudy było zwiedzanie zakładu produkcji w Bytowie. Gdy prezydent wychodził z fabryki, przed bramą został wygwizdany przez jego przeciwników. Jeden z nich wykrzykiwał hasło "marionetka".
W pewnym momencie do skandującego mężczyzny podszedł zwolennik prezydenta, który popchnął protestującego.
- Podpisuje pan wszystko, co panu prezes (PiS Jarosław Kaczyński - przyp. red.) każe - odpowiedział prezydentowi mężczyzna.
Prezydent odniósł się do zarzutu, mówiąc o zawetowanych ustawach, w tym tej o regionalnych izbach obrachunkowych. - Ja się nie interesuję aż tak głęboko - powiedział mieszkaniec.
- Jak się pan nie interesuje, to skąd pan wie? - dopytywał Duda.
- Podpisuje pan wszystko, jest pan notariuszem rządu - kontynuował mieszkaniec. - Wtedy, kiedy najbardziej się spodziewaliśmy weta, żeby nie trafił i nie był upolityczniony Sąd Najwyższy, pan się nie zachował - dodał mężczyzna.
- Upolityczniony? O czym pan mówi, o tych komuchach, którzy tam zasiadali? - opowiedział prezydent.
Dyskusja między prezydentem a jego przeciwnikiem trwała kilka minut. Zapewne byłaby dłuższa, gdyby nie zwolennicy prezydenta, którzy zagłuszyli mężczyznę.
Autor: Mateusz Kudła / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24