Ukraińskie władze mówią o rozpoczęciu "drugiej fazy wojny", co wiąże się z rosyjską ofensywą w Donbasie. Pierwsza trwała niemal osiem tygodni, w trakcie których siły ukraińskie odpierały między innymi ataki w okolicach Kijowa, a Zachód nakładał nowe sankcje na Rosję.
Wojna w Ukrainie trwa już 55 dni. Wszystko zaczęło się 24 lutego przed świtem. Atak nastąpił z trzech stron jednocześnie - rosyjskie rakiety spadły na północy, wschodzie i południu kraju.
Kilka minut przed atakiem Władimir Putin wygłosił oświadczenie, w którym poinformował, że postanowił "przeprowadzić specjalną operację wojskową". - Będziemy dążyć do demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy - powiedział rosyjski prezydent.
Reakcja świata była natychmiastowa, choć na początku symboliczna. Atak potępiły państwa całego wolnego świata.
- To celowa, zaplanowana z zimną krwią i długo przygotowywana inwazja - mówił 24 lutego sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. - Rosyjskie wojsko rozpoczęło brutalny atak na ludność Ukrainy - bez żadnej prowokacji, bez uzasadnienia, bez żadnej konieczności - podkreślił prezydent USA Joe Biden.
Rosjanie, uderzając od strony Białorusi, w ciągu jednej doby zajęli miejscowości na północ od Kijowa, po zachodniej stronie Dniepru. Z kolei wojska uderzające od strony Rosji zajęły cały pas północno-wschodniej Ukrainy, doszły pod Charków i zajęły miasto Sumy. Rosjanie atakując od strony morza i okupowanego Krymu zajęli część obwodu Chersońskiego i z każdym dniem posuwali się dalej.
- Byłem zszokowany, jak Rosja rozpoczęła tę wojnę, łamiąc wszelkie zasady sztuki wojennej. Zaatakowała na całej granicy rosyjsko-ukraińskiej, taką kordonową ofensywą. To niespotykane w sztuce wojennej. Nie dziwota, że jej się to zupełnie nie udało - ocenia generał Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Obrona Kijowa
Siły rosyjskie, po kilku dniach od rozpoczęcia wojny, zatrzymały się i nie były w stanie iść dalej.
- Kluczowy był 5. dzień tych walk. Na początku mówiono, że Kijów padnie w trzy dni. Kiedy po piątym dniu przy takiej zmasowanej ofensywie okazało się, że (Rosjanie - przyp. red.) zostali wyparci z niektórych obszarów, to już było wiadomo, że ta ofensywa się zwija, a nie rozwija - zwraca uwagę generał Roman Polko.
Jedynym zajętym przez Rosjan miastem obwodowym pozostaje Chersoń, ale oblężony został Mariupol i Charków, gdzie od tygodni trwa katastrofa humanitarna. Wielu mieszkańców żyje na stacjach metra, wielu głoduje. Z Mariupola przez wiele tygodni nie dało się uciec. Rosjanie od początku wojny bombardują właściwie całe miasto.
W pamięci całego wolnego świata zostaną zdjęcia zbombardowanego szpitala położniczego w Mariupolu, a rosyjskie władze wszystkim zbrodniom w Ukrainie cały czas zaprzeczają.
Mimo gigantycznego zagrożenia ukraiński prezydent Wołodymyr Załenski od razu odmówił ewakuacji, mówiąc Zachodowi, że potrzebuje amunicji, a nie podwózki. Zełenski codziennie pokazuje Ukrainie i światu, że jest w kraju i że się nie podda.
Dozbrajanie Ukrainy i sankcje wobec Rosji
Na początku wojny ukraińskie władze dzień w dzień prosiły świat nie tylko o broń i pomoc humanitarną, ale także o zamknięcie nieba nad Ukrainą.
- NATO dało zielone światło do bombardowania ukraińskich miast i wsi. Wszyscy ludzie, którzy zginą od dzisiaj, zginą przez was - mówił Wołodymyr Zełenski.
- Jedynym sposobem na realne wprowadzenie strefy zakazu lotów jest wysłanie samolotów NATO w ukraińską przestrzeń powietrzną i strzelanie do samolotów rosyjskich, co doprowadziłoby do wojny w całej Europie - tłumaczył 4 marca amerykański sekretarz stanu Antony Blinken,
NATO nieba nad Ukrainą nie zamknęło, ale zdecydowało się - tak jak Stany Zjednoczone - na kolejne dostawy broni do Ukrainy.
Niemal jednomyślnie rosyjską agresję potępiła też Unia Europejska, która dotąd wprowadziła już pięć pakietów sankcji - w tym zablokowanie transakcji największych rosyjskich banków i embargo na rosyjski węgiel. Jednak przeciwko rozszerzeniu sankcji na ropę i gaz zaprotestowały Węgry.
- Nie ugniemy się pod presją i nie poprzemy rozszerzenia sankcji na rosyjską ropę i gaz. To by zabiło Węgry - argumentował Viktor Orban, węgierski premier.
Już w pierwszych dniach wojny stało się jasne, że Rosjanie nie uderzają tylko w obiekty wojskowe i lotniska, ale z premedytacją atakują też ludność cywilną.
Przed bombardowaniami z Ukrainy uciekło już niemal 4,5 miliona mieszkańców.
Masakra w Buczy i innych podkijowskich miejscowościach
Do przełomu doszło dopiero pod koniec marca - wtedy Rosjanie wycofali swoje wojska z rejonu Kijowa, widząc, że nie zdobędą stolicy, i przegrupowując się, żeby uderzyć na wschód kraju. Bucza, Irpień i inne podkijowskie miejscowości były już wolne, ale dopiero wtedy Ukraina i Zachód zobaczyły rozmiar rosyjskich zbrodni.
W Buczy na ulicach czy w ogródkach leżały ciała cywilów. W miejscowości znaleziono ciała ze śladami długotrwałych tortur, ciała zgwałconych kobiet, dzieci i masowe groby. Wokół Kijowa odnaleziono już ciała tysiąca cywilów.
- To są zbrodnie wojenne i powinny zostać uznane przez świat za ludobójstwo - mówił 4 kwietnia Wołodymyr Zełenski.
Ale wojna w Ukrainie ma też pozytywne symbole - w ostatni czwartek krążownik Moskwa, który pierwszego dnia wojny zaatakował pograniczników broniących Wyspy Węży, został zatopiony przez ukraińskie wojsko.
Przez 55 dni walk świat zobaczył, że Ukraińcy, mimo ogromnych trudności, są zdeterminowani, żeby bronić swojego kraju i całego wolnego świata.
Autor: Martyna Olkowicz / Źródło: Fakty po południu TVN24