Według "Gazety Wyborczej" na początku lat 90. obecny premier kierował zespołem do spraw restrukturyzacji PGR-ów w województwie wrocławskim. Później kupił jeden z gruntów, podarowany Kościołowi przez państwo.
W opowieści o majątku państwa Morawieckich dziennikarskie śledztwa prowadzą do coraz dalszej przeszłości. Nowy-stary wątek dotyczy majątku z PGR-ów. - Na początku lat 90. przez kilka miesięcy działał w Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu zespół zajmujący się restrukturyzacją, oddłużaniem Państwowych Gospodarstw Rolnych, które wtedy były w bardzo trudnej sytuacji - mówi Marcin Rybak, dziennikarz "Gazety Wyborczej". Z "Gazety" dowiadujemy się, że zespołem tym kierował młody Mateusz Morawiecki. Ten sam, który 10 lat później wraz z żoną kupił we Wrocławiu po zaniżonej wartości słynną już 15-hektarową działkę od Kościoła. Wcześniej Kościół otrzymał ją od państwa za darmo - jako popegeerowską działkę rolną. Czyli z majątku, którego restrukturyzacją obecny premier się zajmował.
CZYTAJ WIĘCEJ: Sondaż: większość badanych uważa, że małżeństwo Morawieckich powinno ujawnić swój cały majątek
- Podstawowe pytanie po tym, co dzisiaj napisałem, jest takie, czy te rzeczy miały ze sobą związek? - podkreśla Marcin Rybak.
Z tekstu dowiadujemy się, że gdy sprawę kościelnych gruntów badały prokuratura i ABW, o związkach z przekształcaniem PGR-ów Morawiecki nie wspominał. - Pan Morawiecki dzisiaj ma bardzo trudną historię do wytłumaczenia, niejednoznaczną. Okazuje się także, że wtedy, kiedy miał pomagać PGR-om i sprawom, które są z nimi związane, to pomagał chyba także sobie - mówi Dariusz Klimczak z PSL, Trzeciej Drogi. - Wcale się nie dziwię, że Mateusz Morawiecki tak pilnie strzeże tajemnicy swojego majątku, bo wygląda na to, że on nie dorobił się tego majątku w uczciwy sposób - dodaje Adam Szłapka z Nowoczesnej, Koalicji Obywatelskiej.
Pytania bez odpowiedzi
Majątek premiera teoretycznie jest znany. W najnowszym oświadczeniu - na koniec trwającej kadencji - Morawiecki pisze, że ma prawie 70 tysięcy złotych oszczędności, obligacje warte cztery i pół miliona i nieruchomości za ponad siedem milionów złotych. Nie ujawnia tego, co zrobił za to Onet, że w ostatnich latach wraz z żoną, na którą 10 lat temu Morawiecki przepisał majątek, obracał nieruchomościami wartymi nawet 120 milionów złotych.
- A to wiedział, kiedy kupić działki we Wrocławiu, a to wiedział, kiedy kupić obligacje antyinflacyjne, kiedy zaraz inflacja poszła w górę. Ciągle ma jakieś informacje, na podstawie których on i jego rodzina ma się w Polsce coraz lepiej, w przeciwieństwie do milionów polskich rodzin - komentuje Krzysztof Śmiszek z Nowej Lewicy. - Restrukturyzacja PGR-ów Morawieckiemu widocznie wyjątkowo się udała, ale nie w skali państwa, tylko w skali jego osobistych zdolności finansowych - dodaje Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej, Platformy Obywatelskiej.
Co do losów działki, która kiedyś była w posiadaniu Państwowego Gospodarstwa Ogrodniczego "Oporów", a potem była w rękach małżeństwa Morawieckich, pytań bez odpowiedzi jest wiele. - W 2002 roku kupili za 700 tysięcy, a dwa lata temu Iwona Morawiecka sprzedała ją za prawie 15 milionów złotych. Według wyceny wielu rzeczoznawców to jest cena bardzo znacznie poniżej wartości. Ten grunt jest dzisiaj wart nawet 76 milionów złotych - podkreśla Jacek Harłukowicz, dziennikarz portalu Onet.
Była premier Beata Szydło o interesach obecnego premiera znowu nie chciała rozmawiać. 10 października ekipa TVN24 zapytała marszałek Sejmu o potrzebę ujawnienia majątku żony premiera. Elżbieta Witek odesłała jednak zainteresowanych sprawą do Trybunału Konstytucyjnego. Marszałek powiedziała to, wiedząc, że ustawa, która mogłaby nakazać małżonce premiera ujawnić zapisany na siebie majątek, utknęła w Trybunale kontrolowanym przez PiS.
Warto zaznaczyć, że pytania o działkę we Wrocławiu padają od co najmniej czterech lat.
Źródło: Fakty po Południu TVN24