Minionej doby po raz pierwszy od grudnia ubiegłego roku ukraińscy żołnierze nie raportowali o walkach w samym Bachmucie. Jednak wokół miasta wciąż toczą się starcia. Podobnie jak w innych rejonach Ukrainy. Kreml z kolei przekonuje, że atak dywersantów w obwodzie biełgorodzkim został już odparty. Tymczasem Rosyjski Korpus Ochotniczy twierdzi, że to kłamstwo.
Mieszkańcy Grajworonu przez chwilę poczuli namiastkę tego, czego niemal dzień w dzień doświadczają ich sąsiedzi po drugiej stronie rosyjsko-ukraińskiej granicy. Do Grajworonu i kilku innych miejscowości regionu wkroczyły, pragnące obalić kremlowski reżim, Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion "Wolna Rosja". Dywersanci chcieli zmusić dowódców putinowskiej armii do sprowadzenia tu żołnierzy walczących teraz w Ukrainie.
- To trwało może 15 minut. Wystrzały, dźwięk karabinów maszynowych. Pełna wymiana ognia. Odkąd tu mieszkam, nigdy czegoś takiego nie przeżyłem - mówi jeden z mieszkańców Grajworonu.
- Ułatwi to wyzwolenie ziem przez Ukraińców i przejście do kontrofensywy. To jeden z celów taktycznych. Jesteśmy zjednoczeni z Ukrainą w naszej walce z agresją Putina. Ukraińcy wyzwalają swoje ziemie, a my zaczynamy wyzwalać nasze - mówi Aleksiej Baranowski z Legionu "Wolna Rosja".
Gubernator obwodu białogrodzkiego poinformował, że w akcji dywersantów zginęła jedna osoba. - Jesteśmy regionem przyfrontowym, wiedzieliśmy, że jest zagrożenie. Będziemy teraz wyjaśniać, dlaczego do tego doszło. Mam sporo pytań do ministerstwa obrony. Musimy wyciągnąć z tego wnioski - przekazał Wiaczesław Gładkow.
Rosjanie twierdzą, że odparli atak i znieśli już w regionie wyjątkowe środki bezpieczeństwa. - Przeciwnik został rozbity przez lotnictwo i artylerię zachodniego okręgu wojskowego. Nacjonaliści byli ostrzeliwani i wypchnięci na teren Ukrainy. Zlikwidowano ponad siedemdziesięciu terrorystów - mówi generał Igor Konaszenkow z ministerstwa obrony Rosji.
To kłamstwo – odpowiada Kremlowi Rosyjski Korpus Ochotniczy. - Działania wojskowe i - jak oni to traktują - odbicia, zwolnienie terytorium Federacji Rosyjskiej, trwają - informuje dziennikarz Ołeh Biłecki.
Kreml oskarża Kijów
Kreml jest przekonany, że za atakami stoją ukraińskie siły zbrojne, ale Kijów konsekwentnie zaprzecza. - Jest jakaś grupa Rosjan, która stoi po stronie światła i postanowiła rozprawić się z ciemnością, która teraz okrywa Rosję, więc pytań o ataki Rosjan w rejonie Biełgorodu nie należy kierować do nas - komentuje Ołeksij Daniłow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy.
Nie oznacza to jednak, że rosyjscy dywersanci działają całkowicie niezależnie. - Oni współpracują z ukraińskim wywiadem wojskowym. Polegają na Ukraińcach, jeśli chodzi o broń. W pewnym sensie akceptują, że są częścią ukraińskich sił. Wierzą, że porażka Rosji w Ukrainie przyspieszy odsunięcie od władzy Putina. To ich łączy. Chcą zobaczyć upadek reżimu - uważa politolog Mark Galeotti.
- A zegar tyka – mówi szachowy arcymistrz i działacz rosyjskiej opozycji Garri Kasparow. - Wydaje mi się, że w tej chwili Putin kończy grę, jeśli użyjemy terminologii szachowej. To będzie zależało od czasu, w którym Ukraina odniesie zwycięstwo. Wierzę, że wyzwolenie Półwyspu Krymskiego i Sewastopola będzie początkiem wyzwolenia Rosji spod faszyzmu Putina. Wszyscy mamy nadzieję, że wydarzy się to szybko - dodaje Kasparow.
Walki o Bachmut
Instytut Badań nad Wojną poinformował, że minionej doby po raz pierwszy od grudnia ubiegłego roku ukraińscy żołnierze nie raportowali o walkach w samym Bachmucie. Starcia wciąż jednak trwają wokół miasta. - Bachmut to nasza strategiczna operacja obronna. Udana z naszego punktu widzenia, zważywszy na to, że broniliśmy tego terenu przez 10 miesięcy, niszcząc rosyjskich żołnierzy każdego dnia - komentuje Ołeksij Daniłow, sekretarz Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy.
W ostatnich godzinach Ukraińcy przeprowadzili 15 nalotów na stanowiska i systemy przeciwlotnicze okupanta. Zniszczyli rosyjski śmigłowiec szturmowy Ka-52 i kilka dronów Shaheed.
Żołnierze do ostrzałów wykorzystują między innymi działo z lat 50. ubiegłego wieku, ale wspierają się w tym nowszą technologią. - Nauczyliśmy się strzelać z tego starego żeliwnego działa z ukrytych pozycji. Jednocześnie używamy drona, leci i sprawdza, czy dobrze wycelowaliśmy. Na tablecie widzimy, jak poszło i czy coś musimy skorygować - mówi jeden z ukraińskich żołnierzy.
Pomoc dla Ukrainy
Będziemy wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie trzeba - zadeklarował w środę w Kijowie Ben Wallace, brytyjski minister obrony. Jego kraj jako pierwszy zdecydował się przekazać Ukrainie pociski dalekiego zasięgu Storm Shadow. - Przekazaliśmy ten rodzaj broni w związku ze stosowaniem przez Rosję uzbrojenia dalekiego zasięgu, które wykorzystuje ona, by uderzać w ludność cywilną i cywilną infrastrukturę krytyczną - mówił Ben Wallace.
Pakiet wsparcia przygotowuje też Japonia. - Przekażemy Ukrainie sto pojazdów. To między innymi półtonowe ciężarówki i transportery, które będziemy stopniowo wysyłać - poinformował Toshiro Ino z japońskiego ministerstwa obrony.
Ukraina czeka też już na obiecane przez Zachód samoloty F-16. - Będziemy współpracować z naszymi sojusznikami i partnerami, aby zapewnić Ukrainie samoloty F-16. Nie ma informacji, kiedy i jak to się stanie ani z jakich krajów będą samoloty, ale to jest dla priorytetem i zaczniemy go wdrażać w najbliższych miesiącach - przekazał Matthew Miller, rzecznik Departamentu Stanu USA.
Najpierw konieczne jest jednak wyszkolenie ukraińskich pilotów. Będą ćwiczyć na F-16 między innymi w Polsce. Pomoc w tym zakresie obiecały też Dania i Holandia. O froncie jedności przeciwko najeźdźcy mówił minister obrony Mariusz Błaszczak podczas konferencji Defence24 Day, która rozpoczęła się w Warszawie.
- Cały wolny świat podjął starania, żeby wspierać Ukrainę, żeby nie dopuścić do odbudowy imperium, które zawsze zagrażało wolemu światu. Jeżeli było białe czy czerwone, a teraz jest putinowskie, to zawsze zagrażało światu, bo postępowało w ten sam sposób, dopuszczało się zbrodni - podkreślił Błaszczak.
W ciągu najbliższych dni Amerykanie mają rozpocząć szkolenie Ukraińców na czołgach Abrams. Nauka ma potrwać około 10 tygodni.
Źródło: Fakty po Południu TVN24