Na samorządowej mapie są miejsca, gdzie kandydatów jest wręcz wysyp. W niewielkiej gminie Lelów na Śląsku w wyborach startuje aż sześciu kandydatów ubiegających się o fotel wójta. Jednak są też miejsca, gdzie wójt czy burmistrz posadę właściwie już ma w kieszeni, bo kandydat jest tylko jeden.
O głosy na wójta 5-tysięcznego Lelowa walczy aż sześciu pretendentów. Pani Teresa Włodarska w Lelowie mieszka od ponad 40 lat i tak zaciętej walki nie pamięta. - Śmieję się, że jeszcze w życiu tylu kandydatów nie było co w tym roku - mówi kobieta.
Do objęcia najwyższej funkcji w gminie startują dotychczasowy gospodarz gminy i pięciu nowych kandydatów, w tym trzy panie. - Kojarzę starego wójta, bo akurat jak byłam tutaj, to on tu rządził, ale reszty nie. Trzeba będzie się zastanowić dopiero - stwierdza pani Teresa, inna mieszkanka Lelowa. - Dwóch to znam dobrze, byłego wójta i z sąsiedniej wioski, Lgoty Gawronnej, a te panie nie za bardzo znam - wyznaje pan Jerzy, mieszkaniec gminy Lelów.
Emocji w zaciętym pojedynku o fotel wójta nie zabraknie, bo mieszkańcy Lelowa już mają gotową listę zadań dla włodarza, którego wyłonią wybory. - Mimo że śmieci są odbierane raz w miesiącu, to ludzie wyrzucają do lasu. To jest najgorsze. Wszystkie rowy, jakie są, to są zarośnięte, zabrudzone, a później jak jest powódź, to winnego nie ma - wyjaśnia pani Teresa, mieszkanka Lelowa, która zapewnia, że wybiera się na wybory.
W tym święcie demokracji słowo "wybór" to klucz. To decyzja o tym, kogo wizja rozwoju gminy, miasta czy powiatu jest nam najbliższa i kto przekonał nas do swoich racji. - To, że liczba kandydatów na wójta, burmistrza, prezydenta jest duża, to jest sprawa normalna. Bardzo często występuje 5-6 kandydatów w nawet mniejszych gminach. To pokazuje, że społeczeństwo jest aktywne - podkreśla Rafał Kerger, redaktor naczelny strony portalsamorządowy.pl. - Strategię można lepiej obrać, jak jest mniej kandydatów - uważa pani Agata, mieszkanka Lelowa.
Jeden kandydat na stanowisko
W pobliskich Herbach, Boronowie i gminie Ciasna w powiecie lublinieckim z powodu braku kontrkandydata na stanowisko wójta odbędzie się plebiscyt. Podobnie jest w Widuchowej w województwie zachodniopomorskim. - Zakładałem od początku, że jakiś konkurent, jeden lub dwóch, się zjawi - mówił jakiś czas temu wójt Widuchowej Paweł Wróbel. Odważnych zabrakło, ale i takie sytuacje Kodeks wyborczy przewiduje.
- Głosowanie odbywa się mimo wszystko na tego jednego kandydata. Ten kandydat musi otrzymać ponad 50 procent ważnych głosów. Nie liczy się frekwencja - zaznacza Rafał Kerger. Jeśli mieszkańcy nie pójdą tłumnie do urn, wtedy wójta wybiera rada gminy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wybory samorządowe 2024. Jak oddać ważny głos? Poradnik
Na samorządowej mapie miejsc, w których kandydat jest tylko jeden, czyli de facto wyboru nie ma, jest, niestety, więcej. Aż w 412 gminach na kartach do głosowania wyborcy będą musieli zaznaczyć "tak" lub "nie" dla jednej osoby ubiegającej się o urząd. Na przykład wójcina wielkopolskiego Baranowa Bogumiła Lewandowska-Siwek może przegrać tylko sama ze sobą. Chętni do pracy w Radzie Gminy Baranów też mogą spać spokojnie. Właściwie to już wygrali. Dostaną się wszyscy, bo kandydatów i kandydatek jest dokładnie tyle ile miejsc.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24