Środki dla Polski z unijnego funduszu odbudowy czekają na odmrożenie, ale mogą przepaść bezpowrotnie, jeśli się nie pospieszymy. Rząd się nie śpieszy - politykom PiS najwyraźniej nie zależy na tym, żeby Polska otrzymała miliardy euro na inwestycje. Samorządy chciałyby kupić autobusy i tramwaje, zainwestować w infrastrukturę. Na środki w ramach KPO czekają też szpitale, szkoły, przedszkola i polska energetyka.
Między innymi na modernizację i rozbudowę infrastruktury kolejowej Czesi dostali już z unijnego funduszu odbudowy niemal miliard euro. - Cztery miliardy złotych na nasze. My tej zaliczki już nie dostaniemy. W przypadku Polski ta zaliczka to byłoby prawie 20 miliardów złotych - mówi Donald Tusk, przewodniczący PO.
- Nie mieliśmy tych środków dwa-trzy lata wcześniej i doskonale sobie radziliśmy - przekonuje Józef Łyczak, senator PiS.
Ekonomiści twierdzą, że sama tylko zapowiedź wypłaty środków bardzo szybko doprowadziłaby do wzrostu wartości złotówki, a wręcz stworzenia trendu wzrostowego, bo za każde euro zaliczki rząd musiałby kupić walutę krajową.
- Moim zdaniem bez problemu schodzimy poniżej 4,60 (złotych - przyp. red.) za euro i to wyraźnie poniżej 4,60. Być może nawet poniżej 4,50 - uważa ekonomista Marek Zuber. To z kolei oznaczałoby, że mniej nas kosztowałby zakup importowanej ropy naftowej, gazu i węgla, które dzisiaj napędzają inflację.
- Morawiecki, razem ze swoją bandą polityczną, okradł Polaków w tym roku z 20 miliardów złotych. Okradł pielęgniarki, okradł dzieci na terenach wiejskich, okradł rolników, okradł przedsiębiorców - komentuje Szymon Hołownia, lider Polski 2050.
Namacalne inwestycje
Fundusze działają niczym dźwignia, napędzając gospodarkę. - My mamy w tej chwili najniższy PMI, czyli wskaźnik mówiący o optymizmie przedsiębiorców. Od dwudziestu paru miesięcy, czyli od środka pandemii - zauważa Katarzyna Lubnauer, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Cały Krajowy Plan Odbudowy zakłada inwestycje widoczne na niemal każdym kroku. W plan wprost wpisane jest stworzenie 47 tysięcy miejsc w żłobkach i przedszkolach, nowe wyposażenie i remonty setek szpitali.
- W tej trudnej sytuacji dla naszego kraju, chyba jednej z trudniejszych, jeżeli chodzi o gospodarkę, ktoś nie chce przyjmować funduszy, pieniędzy z Unii Europejskiej, które ewidentnie służyłyby naszym mieszkańcom - zauważa Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.
Samorządy - i nie tylko - miałyby zakupić za te środki ponad 1700 bezemisyjnych autobusów i 110 tramwajów. W planie jest budowa 90 kilometrów obwodnic czy remont 500 kilometrów linii kolejowych.
- Kiedy Włosi, Portugalczycy, Hiszpanie i wiele innych narodów już jest w połowie wydawania ich krajowych planów odbudowy, Polacy tylko oglądają ten Krajowy Plan Odbudowy zza szyby - mówi Krzysztof Śmiszek, poseł Lewicy.
KPO to też miliardy złotych na termoizolację, modernizację przestarzałych sieci przesyłowych i 1500 megawatów taniej energii produkowanej na farmach wiatrowych na morzu. - Te pieniądze są niezwykle potrzebne, i to teraz. Nie kiedyś - uważa Zygmunt Frankiewicz, senator KO i były prezydent Gliwic.
Ucieka cenny czas
Polska nie tylko traci szansę na dostanie zaliczki, ale też cenny czas, żeby całą kwotę Krajowego Planu Odbudowy wykorzystać. Środki, które nie zostaną zainwestowanie do 2026 roku, po porostu przepadną. - Nie ma co szukać drugiego dnia, nie ma co głęboko analizować. Ci ludzie, którzy dzisiaj czynią wszystko, żeby w Polsce miliardy euro się nie znalazły, poprzez to, że nie chcą dokonać zmian, o których mówi Unia Europejska, chcą być po prostu bezkarni - przekonuje Bartosz Arłukowicz, europoseł KO.
Warunek postawiony przez Komisję Europejską do wypłaty środków można sprowadzić do jednego zdania: ani rząd, ani politycy, ani partyjna władza nie powinny mieć wpływu na wymiar sprawiedliwości.
Autor: Tomasz Pupiec / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24