Źle przygotowana, a do tego przeprowadzona bez nadzoru i bez kontroli - tak Najwyższa Izba Kontroli ocenia pomoc państwa udzieloną przedsiębiorcom w latach 2020-2021. Wsparcie to miało pomóc łagodzić ekonomiczne skutki pandemii COVID-19, ale - zdaniem kontrolerów - niekoniecznie trafiało do tych, którzy go rzeczywiście potrzebowali.
Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli dopatrzyli się licznych nieprawidłowości w sposobie przyznawania "tarcz" przedsiębiorcom w trakcie pandemii COVID-19. - Wyłudzenie przez przedsiębiorców z Wojewódzkiego Urzędu Pracy środków na osoby zmarłe. 11 przedsiębiorców niepowiązanych ze sobą ubiegało się o wsparcie w utrzymaniu miejsc pracy, podając te same numery PESEL pracowników - wylicza Renata Iwaniuk z NIK. Ponadto kontrolerzy poinformowali, że 90 procent zbadanych wniosków zawierało oświadczenia niezgodne ze stanem faktycznym, a spadek obrotów wykazywano w odniesieniu do okresu, w których nie prowadzono działalności gospodarczej.
NIK formułuje zarzuty pod adresem Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Pomoc miała być źle zaprojektowana, w dodatku trafiała do różnych podmiotów bez kontroli. - Udzielano pomocy również przedsiębiorcom, którzy byli w dobrej sytuacji finansowej - informuje Renata Iwaniuk.
Izba skontrolowała ponad 107 miliardów złotych przeznaczonych na pomoc przedsiębiorcom. - Ten rząd słynie z lekkiej ręki, jeżeli chodzi o rozdawanie pieniędzy. Przedsiębiorcom trzeba było pomóc w trakcie COVID-19, ale tym, którzy rzeczywiście mieli problem finansowe - zwraca uwagę Dariusz Wieczorek, poseł Lewicy.
Pożyczki, bezzwrotne subwencje czy dotacje nadzorować miał ówczesny minister rozwoju, a także resort pracy i polityki społecznej. - Wszystko było na rympał, jak wszystko w pandemii za czasów PiS-u: po prostu bez zasad i kryteriów - ocenia Dariusz Joński, poseł Koalicji Obywatelskiej. - To były bardzo potrzebne działania. To były działania, które uratowały kilka milionów miejsc pracy, które uratowały wielu przedsiębiorców przed upadkiem - tłumaczy Szymon Szynkowski vel Sęk, poseł Prawa i Sprawiedliwości, minister spraw zagranicznych.
Wnioski do prokuratury
Pomoc - w ocenie NIK nie zawsze była sprawiedliwa. - 208 przedsiębiorców, z którymi PFR zdążył zawrzeć 219 umów w sumie na ponad 332 miliony złotych, w konsekwencji 168 przedsiębiorców musiało zwrócić subwencję w całości lub częściowo - przekazała Renata Iwaniuk. To skutki doprecyzowywania reguł przyznawania środków przez Polski Fundusz Rozwoju już w trakcie naboru wniosków. - Nie da się wszystkiego zadekretować od razu wszystkiego na starcie jednym przepisem prawa, w związku z tym my doprecyzowaliśmy to. Nie było tego bardzo dużo - tłumaczy Bartosz Marczuk z PFR.
Czytaj także: NIK: 7 miliardów zł wydano na puste łóżka, Polska nie była przygotowana do walki z COVID-19
PFR, w ocenie NIK, swoją misję w trakcie pandemii prowadził bez nadzoru ze strony resortu rozwoju, a grupa dysponowała łącznie ponad 70 miliardami na pomoc. - Nagłość zdarzeń nie uzasadniała działań naruszających przepisy i rezygnacji ze skutecznych mechanizmów kontroli - zaznacza Maciej Maciejewski z Najwyższej Izby Kontroli.
NIK przygotowuje zawiadomienie do prokuratury w sprawie działań prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju Pawła Borysa. - My jesteśmy dumni z tego, że zrobiliśmy to właśnie w ten sposób. Nie mamy sobie nic do zarzucenia - mówi Bartosz Marczuk.
Najwyższa Izba Kontroli nie wyklucza przygotowania dwóch kolejnych zawiadomień , które - jak nieoficjalnie wiadomo - miałby dotyczyć Ministerstwa Rozwoju oraz Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24