Nierówna walka pomiędzy przyrodnikami a myśliwymi. Skutki polowań na rozlewiskach dolnej Odry w okolicach Starego Kostrzynka to setki zabitych i ranionych dzikich gęsi oraz tysiące chronionych ptaków często bezpowrotnie spłoszonych ze swoich lęgowisk. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie uchylenie decyzji o powstaniu tam rezerwatu.
Lokalni przyrodnicy dziennikarzowi "Uwagi" TVN mnożą przykłady okrucieństwa wobec zwierząt w okolicach Starego Kostrzynka. - Polowanie trwa godzinę, dwie, więc ten myśliwy stoi, powtarza te strzały. A trzeba wiedzieć, że jeden strzał to chmura ołowiu, która jednego ptaka zabije, dwa-trzy dookoła porani, a reszta śrutu spadnie do wody - wyjaśnia Piotr Chara, przyrodnik i fotograf związany z Fundacją Zielonej Doliny Odry i Warty.
W polowaniach - jak się okazało - uczestniczą lokalni, wpływowi politycy. Z jednej strony mamy przyrodników i ornitologów, którzy walczą o cenne dla nas tereny oraz myśliwych i urzędników, którzy powinni sprawiedliwie działać, ale dochodzi do patologicznej sytuacji, że urzędnicy są jednocześnie myśliwymi.
Miejsce atrakcyjne dla myśliwych
Rozlewiska dolnej Odry to niezwykle cenne przyrodniczo w skali kraju i Europy miejsce. Obecnych jest tam kilkadziesiąt gatunków ptaków chronionych. Niestety - ze względu na występowanie gęsi - to teren również atrakcyjny dla myśliwych.
- Najczęściej jeszcze przed świtem rozpoczyna się polowanie. Aby przyspieszyć je, bardzo często gęsi są płoszone. Wszystko dzieje się w zupełnych ciemnościach. (...) Nie sposób rozpoznać gatunków łownych od chronionych - zaznacza Piotr Chara. Na jednym z nagrań zarejestrowano, jak w ciągu 8,5 minuty padają 63 strzały. - Strzały słyszeliśmy tutaj sześć dni w tygodniu. Rano i wieczorem. Tysiące tych ptaków się podrywa i w panice ucieka. To są nie tylko te gatunki łowne, ale też większość tych gatunków chronionych. Spadki niektórych gatunków są do zera - podkreśla Arkadiusz Oleksiuk, przyrodnik.
Władze wojewódzkie reagują
W lipcu 2023 roku problem wydawał się być rozwiązany. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska utworzyła na tym obszarze nowy rezerwat przyrody o nazwie Gęsi Bastion. Tę decyzje po pół roku skutecznie zaskarżył burmistrz Cedyni. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie uchylił postanowienie o powołaniu rezerwatu. - Nie mogę pozwolić sobie, żeby ktoś mi tutaj narzucał bez uzgodnienia, bez konsultacji, swoje widzimisię. Ja już za dużo chleba zjadłem w swoim życiu i na takie numery i cwaniactwa się nie nabiorę. Reprezentuję mieszkańców gminy i dla mnie człowiek jest ważniejszy od rechotu żab - podkreśla Adam Zarzycki, burmistrz Cedyni. Jak się okazało - burmistrz jest myśliwym.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Dyrektor instytucji publicznej powinien zachować standardy". Minister i urząd marszałkowski reagują na reportaż Uwagi!
Kluczowy wpływ na decyzję sądu miała negatywna opinia dyrektora Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Zachodniopomorskiego Ryszarda Mićko. Negatywna opinia urzędnika, który co do zasady powinien dbać o przyrodę, mogłaby dziwić, jeśli nie fakt, że prywatnie, w wolnym czasie, też jest myśliwym.
- Dawno nie spotkaliśmy takiej buty i arogancji ze strony urzędników. Oni byli tak przekonani do tych swoich racji, że nawet nie szukali specjalnie jakiś wyszukanych argumentów. Argument był taki, że "ja jestem dyrektorem, więc ja mam rację" - mówi dziennikarz "Uwagi" TVN Michał Fuja..
Były już dyrektor Mićko uważał, że powstanie rezerwatu mogłoby zaszkodzić ruchowi turystycznemu w regionie. 23 lutego przeszedł na emeryturę.
- Nie ma żadnych rzeczowych argumentów na to, żeby ten rezerwat tu nie powstał. To jest tylko wola wąskiego lobby, które jest lobby trzymającym władzę akurat w tym miejscu i tylko jemu służy - mówi Arkadiusz Oleksiuk, przyrodnik.
Marszałek województwa zachodniopomorskiego po materiale "Uwagi" TVN powołał specjalny zespół do zbadania ujawnionych w materiale faktów. - Innej decyzji nie mogło być po materiale, który został wyemitowany. Należy te sprawę dokładnie zbadać. Oczywiście problem nie jest nam totalnie nieznany, bo ten temat wcześniej również był jakoś dyskutowany i parki również były wcześniej kontrolowane, tylko w trochę innym zakresie. Teraz trzeba dokładnie zbadać kwestię tego rozlewiska, kwestię tego, co się rzeczywiście tam działo z ptakami - wyjaśnia Gabriela Wiatr, rzeczniczka marszałka województwa zachodniopomorskiego.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum prywatne Piotra Chary