Skarbówka bierze pod lupę osoby handlujące w internecie. Osoby, które sprzedają towary, także używane, albo świadczą usługi na popularnych platformach, będą podlegać raportowaniu do fiskusa.
Dzięki nowym przepisom skarbówka ma wiedzieć więcej. - Te nowe regulacje ani nie wprowadzają jakichś nowych podatków, ani nie nakładają obowiązków na kupujących przez platformy internetowe - informuje Konrad Kurpiewski, radca prawny z PWC Polska.
Przepisy nakładają nowe obowiązki na platformy sprzedażowe i usługowe. Będą one musiały przekazywać skarbówce dane o sprzedających. Czyje dane zostaną przekazane? Tych, co sprzedali 30 przedmiotów w ciągu roku albo sprzedali towary za ponad dwa tysiące euro łącznie - bez względu na liczbę transakcji.
Kiedy nowe przepisy wejdą w życie?
- W przypadku, kiedy organ skarbowy uzna, że kwota dwa tysiące euro, czyli 8 600 złotych dzisiaj, już w roku 2023 roku została przekroczona, no, istnieje ryzyko, że tak czy owak wobec nas zostaną podjęte czynności sprawdzające w pierwszej kolejności, a następnie kontrola - mówi Maciej Gierada, lider praktyki cen transferowych w Gekko Taxens.
Przepisy wchodzą w życie już od 1 lipca, ale e-platformy będą raportowały dane również za cały ten i ubiegły rok. Tego wymaga od nas Unia Europejska, bo to po prostu wdrożenie unijnej dyrektywy. Działające w Polsce platformy, na przykład z Litwy, już to mają za sobą.
CZYTAJ TAKŻE: Handlujący w sieci pod lupą. Fiskus wyjaśnia
Przepisy jeszcze nie obowiązują, ale niektóre platformy już zbierały takie dane. - Tak, to wynika z faktu, że polski ustawodawca jest tutaj opóźniony dosyć mocno, bo przepisy miały być od 2023 roku obowiązywać. Musimy teraz cofać się i raportować to, co robiliśmy jeszcze w ubiegłym roku - mówi Konrad Kurpiewski.
Przepisy mają zapobiegać wyłudzeniom podatkowym. Pierwsze raporty spłyną do Krajowej Administracji Skarbowej do końca stycznia.
Na celowniku ci, którzy nie mają firmy, a prowadzą działalność
- Tutaj w pierwszej kolejności powinny się obawiać z reguły osoby, które dokonują sprzedaży na dużą skalę i które jednocześnie nie posiadają działalności gospodarczej - mówi Maciej Gierada.
Do fiskusa mają spływać również dane o wynajmujących pokoje, mieszkania czy garaże, ale też robiących remonty, kierowców na wynajem czy osób udzielających korepetycji. Te dane mogą spływać do skarbówki nawet, jeśli takiej transakcji dokonano tylko raz.
- Poprzez raportowanie fiskus będzie miał pełne nasze dane w tym zakresie - informuje Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w inFakt.
Skarbówka dostaje potężne narzędzie do kontroli sprzedaży. Ma uderzyć w tych, którzy zarabiają na sprzedaży w sieci, ale unikają podatków, a nie tych, którzy tylko okazjonalnie wystawiają jakiś przedmiot.
- Powinniśmy już płacić podatek, jeżeli sprzedajemy różne towary lub też świadczymy usługi. Natomiast dodatkowo tu dojdzie aspekt jeszcze składek na ubezpieczenie społeczne i składkę zdrowotną - zwraca uwagę Piotr Juszczyk.
Portale mogą wymagać podania danych
Zmiany nie będą widoczne ani dla sprzedających, ani kupujących. Platformy mogą jedynie poprosić nas o uzupełnienie danych: o adres czy datę urodzenia. W przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą również o NIP, REGON czy numer konta.
- Musimy patrzeć na konsekwencje z perspektywy użytkownika. W sytuacji, w której nie udostępnimy takich danych, oczywiście, istnieje ryzyko podstawowe, czyli zostaniemy po pierwsze wezwani do uzupełnienia ich. Czyli za pierwszym nieudostępnieniem danych nie zostanie nasze konto zablokowane, natomiast przy drugim niezastosowaniu się do prośby danego portalu, oczywiście, natychmiast zostanie to konto zablokowane - wyjaśnia Maciej Gierada zapytany o to, co się stanie, jeśli sprzedający nie uzupełni wymaganych danych.
Skarbówka dostanie szczegółowe informacje o transakcjach. Pytanie, jak skorzysta z tej wiedzy, pozostaje otwarte.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24