Premier Beata Szydło zapowiada, że sprawa tajemniczej koperty od córki leśniczego, którą to minister Szyszko przekazał ministrowi Błaszczakowi musi zostać wyjaśniona. Jak całe zajście określiła szefowa rządu, "taki wypadek przy pracy nie miał prawa się zdarzyć". Nadal jednak nie wiadomo, jaka była treść korespondencji i co się z nią stało. Wszystkie zabiegi wokół tej sprawy podsycają spekulacje.
Premier cały dzień była zajęta oficjalnymi spotkaniami, mimo to sprawie koperty, przekazanej kilka dni temu przez ministra Szyszko ministrowi Błaszczakowi przed posiedzeniem rządu, Beata Szydło ma zamiar się przyjrzeć. - To będzie wyjaśnione. To wypadek przy pracy, który w ogóle nie powinien się zdarzyć. Nie wiem, jaka była treść tej koperty i jakie to były dokumenty. Na pewno to będzie wyjaśnione - obiecała premier.
- Wypadek przy pracy o tyle, że kamery nie zostały wcześniej wyproszone. To wypadek przy pracy, rzeczywiście - skomentował Krzysztof Brejza z Platformy Obywatelskiej.
CBA zawiadomione
Opozycja już w tej sprawie złożyła swoje wnioski. Platforma chce, żeby kopertą od córki leśniczego zajęło się CBA. - Centralne Biuro Antykorupcyjne sprawdza uczciwość polityków w Polsce, więc jeśli doszło do płatnej protekcji, a być może doszło, to powinno się zająć tą sprawą - mówił Cezary Tomczyk z PO.
Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka domaga się, żeby ujawnić zawartość koperty. Do ministerstwa środowiska skierował wniosek w trybie dostępu do informacji publicznej. Tyle, że minister Jan Szyszko, dla którego obecność kamer najwyraźniej nie stanowiła przeszkody. Po kilku godzinach kopertę jednak odesłał.
- Tutaj jest jakaś próba ucieczki przed odpowiedzialnością, natomiast obywatele mają święte prawo dowiedzieć się, bo mamy silne podstawy, żeby podejrzewać, że to była próba załatwienia pracy - podkreślił powagę sytuacji Stanisław Tyszka. Platforma w domysłach idzie o krok dalej i mówi o konkretnej posadzie. - To miał być kolejny przypadek młodej policjantki, awansowanej w trybie specjalnym, spec PiS-owskim, poprzez biurko wiceministra Zielińskiego - podejrzewał Brejza.
Córka leśniczego kolejnym Misiewiczem?
Zapytaliśmy o to biuro prasowe ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji. Zarówno o zawartość koperty jak i o to, czy korespondencja została oficjalnie zarejestrowana. Odpowiedź jeszcze nie przyszła. A politycy Prawa i Sprawiedliwości, chętniej niż o ewentualnych politycznych konsekwencjach, mówią dziś o wyciągniętych wnioskach. Korespondencja do urzędników państwowych ma trafiać tylko w trybie oficjalnym.
- Proszę sobie wyobrazić, że jak jest koperta, w której nie wiadomo co jest, to nie wiadomo, co może tam być i możemy być uczestnikiem działania, które będzie wymagało gęstego tłumaczenia się - powiedział senator PiS, Jan Maria Jackowski. Tak było już w przypadku Bartłomieja Misiewicza i jego błyskawicznej kariery w Ministerstwie Obrony Narodowej. Podobnie kilka dni temu Prawo i Sprawiedliwość tłumaczyło się z przejścia Małgorzaty Sadurskiej z kancelarii prezydenta do zarządu PZU.
Autor: Katarzyna Kowalska / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po południu