Jest niepozorna, waży nieco ponad pół kilograma, ale potrafi zdziałać cuda. To specjalna kamizelka z kardiowerterem – defibrylatorem serca. Z takiego urządzenia już korzystają m.in. pacjenci w łódzkiej klinice elektrokardiologii. Jeden z nich, pan Jerzy, przeżył właśnie dzięki niej. Miał migotanie komór serca, śmiertelną arytmię, która może prowadzić do zgonu w ciągu kilku minut. Jedynym ratunkiem jest natychmiastowe leczenie defibrylujące. Pan Jerzy przeżył, bo miał na sobie taką specjalną kamizelkę.
Autor: Paweł Laskosz / Źródło: tvn24