Po ponad rocznym blokowaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę nominacji ambasadorskich, minister Radosław Sikorski nie liczy już na porozumienie, wycofuje nominacje i zaczeka na nowego prezydenta. Kancelaria Prezydenta RP twierdzi, że Andrzej Duda rzekomo lada dzień miał którąś z nominacji podpisać.
W ostatnim roku każda próba powołania nowego polskiego ambasadora kończyła się tak samo. - Dzień świstaka, bo my chcemy przesłuchać tych kandydatów, a wtedy PiS mówi: a co na to prezydent? - mówi Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Ostatecznie prezydent nie podpisał żadnej nominacji. Polska nie ma dyplomaty w randze ambasadora między innymi w Waszyngtonie czy w Kijowie - w sumie w kilkudziesięciu ambasadach.
- Tak prezydent dokonuje czynności technicznej wręczenia tego powołania, ale wykorzystał to do tego, żeby uzurpować sobie prawo do prowadzenia polityki zagranicznej - komentuje Krzysztof Kwiatkowski, senator Koalicji Obywatelskiej.
Minister Radosław Sikorski w poniedziałek w Madrycie rozmawiał o bezpieczeństwie europejskim. W sobotę w "Faktach po Faktach" zapowiedział, że wycofa niepodpisane przez prezydenta nominacje.
- Wszystkie trzy umowy nie zostały przez pana prezydenta dotrzymane, więc ja będę prosił w najbliższych dniach na piśmie, żeby pan prezydent zechciał się już wstrzymać - poinformował w sobotę Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych.
Andrzej Dera twierdzi, że prezydent już miał podpisać pierwsze nominacje
Prezydent Andrzej Duda osobiście zapowiedzi ministra nie skomentował. Odpowiedział minister Andrzej Dera, zarzucając szefowi Ministerstwa Spraw Zagranicznych, że to on zrywa umowę tuż przed pierwszą nominacją, jaką prezydent miał lada dzień podpisać.
- W czwartek czy w piątek dostałem na biurko kontrasygnatę pana premiera i panu prezydentowi przedstawiam do podpisania już postanowienia o powołaniu ambasadora, a pan Radosław Sikorski mówi w sobotę, że wycofuje się - skomentował w niedzielę Andrzej Dera, minister w Kancelarii Prezydenta RP.
- To są po prostu próby odwrócenia kota ogonem, zmycia z siebie tej hańby - ocenia Patryk Jaskulski, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Minister Sikorski wprost zarzucił prezydentowi złamanie zawartych uzgodnień. Stanowiska ambasadorów utrzymali ludzie prezydenta, a zgody na nowych ambasadorów minister wciąż nie uzyskał.
- Radosław Sikorski zrobił nawet dwa kroki do tyłu i dał jakby szansę, żeby jednak szukać porozumienia i kompromisu z Andrzejem Dudą, a ten dalej szuka wojen tam, gdzie powinny one być - wskazuje Dariusz Joński, eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej.
Spór toczy się miesiącami
- To jest wtórne wobec tej pierwotnej fatalnej, szkodliwej decyzji. Nie robi się tak w dyplomacji, że wysyła się sygnał, że ponad połowa korpusu ambasadorskiego zostanie wymieniona - mówi Szymon Szynkowski vel Sęk, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
W tym właśnie były wiceminister spraw zagranicznych - dzisiaj poseł Prawa i Sprawiedliwości - upatruje źródła konfliktu. W marcu ubiegłego roku minister Sikorski zdecydował o odwołaniu ponad 50 ambasadorów powołanych przez poprzedników. Już wtedy usłyszał sprzeciw prezydenta, wskazującego wprost na prezydencką kompetencję powoływania ambasadorów.
- Ambasadorów Polski za granicą powołuje prezydent, a nie minister spraw zagranicznych czy premier - wskazuje Jacek Sasin, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
- Prezydent o tym przypomniał i powiedział, że nie zgadza się na to, żeby w tej skali odwoływać korpus ambasadorów - zauważa Szymon Szynkowski vel Sęk.
- Konstytucja mówi, że za politykę zagraniczną odpowiada rząd - wskazuje senator Krzysztof Kwiatkowski. - Prezydent Duda nie chce uznać, że to rząd, że to minister Sikorski jest odpowiedzialny za politykę zagraniczną - mówi posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska.
- Próba pokazania, że jest się tym ważniejszym naprawdę nie powinna prowadzić do tego, żeby utrudniać prowadzenie dyplomacji - zwraca uwagę poseł partii Razem Adrian Zandberg.
Bogdan Klich kością niezgody
Spór toczył się miesiącami. Pod koniec lutego prezydent poinformował, że jest porozumienie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zgodziło się na konsultowanie kandydatur z prezydentem i do kancelarii trafiły pierwsze uzgodnione wnioski, a kilka dni temu pojawiła się informacja, że prezydent wciąż oczekuje bardzo konkretnej zmiany.
- Nie zgodzi się na ambasadora w Stanach Zjednoczonych - mówił w niedzielę Andrzej Dera. - Prezydentowi chodzi chyba o Bogdana Klicha. To, oczywiście, jest znana sprawa - mówi Dariusz Wieczorek, poseł Lewicy.
W tej sprawie zgody Pałacu Prezydenckiego nie było od początku. Bogdan Klich bez podpisu prezydenta jest w Waszyngtonie chargé d'affaires, a nie ambasadorem.
- Minister Sikorski dotrzymał swojej części ustaleń. Prezydent Andrzej Duda w sposób szczególny dbał nie o interes Rzeczypospolitej, a o interes swoich współpracowników - skomentował senator Krzysztof Kwiatkowski.
- Ewidentnie dostał sygnał z góry, swojej politycznej góry, najpewniej od swojego zwierzchnika, aby w żaden sposób nie doprowadzać do zgody i nie zamykać tego sporu. Ten spór jest wynikiem decyzji Donalda Tuska - ocenia Marcin Przydacz, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Po wycofaniu nominacji ambasadorskich minister Sikorski czekać będzie na zmianę w Pałacu Prezydenckim. W koalicji rządzącej jest oczekiwanie, że wybory otworzą drogę również innym zmianom.
- Nie ma już co wskazywać, trzeba zrobić, po wyborze nowego prezydenta, tak żeby Polska miała swoich przedstawicieli - ocenia minister obrony narodowej i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. - Podobnie jak z systemem sądownictwa, podobnie jak z wieloma innymi sprawami - podsumowuje Magdalena Biejat, wicemarszałkini Senatu z Nowej Lewicy.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Nowak/PAP