- Był świadomy tego, co robi - mówi w rozmowie z reporterką "Faktów" TVN pan Damian, który przeżył atak nożownika w Stalowej Woli. Mężczyzna został dźgnięty w brzuch po tym, jak 27-letni napastnik zażądał od niego kluczyków do samochodu. Konrad K. w centrum handlowym dwoma bagnetami ranił łącznie 10 osób, w tym jedną śmiertelnie. Usłyszał już zarzuty dokonania i usiłowania wielokrotnego zabójstwa.
Więcej dziś w "Faktach" TVN o 19:00 w materiale Renaty Kijowskiej.
- Dosyć gwałtownie podjechałem do paczkomatu. W tym momencie (napastnik - przyp. red.) wychodził wyjściem obok i wszedł praktycznie na mnie. Od razu skierował się w stronę samochodu, otworzył drzwi i zażądał kluczy od samochodu. W rękach trzymał noże, takie wojskowe, szturmowe, dosyć duże - relacjonuje pan Damian Kuziora.
- Nie byłem skory dać te klucze. On po prostu się nachylił i dźgnął mnie nożem. Siedziałem i dziabnął mnie w brzuch i uciekł - wspomina. - Jak wszedłem do galerii, farmaceutki z apteki udzielały pomocy. Poprosiłem o tampon czy coś, żeby mi zakleiły to. Dostałem go od razu i przycisnąłem. Wtedy chciałem pójść w stronę tego chłopaka - dodaje.
"Był opanowany i świadomy tego, co robił"
Czy można było powstrzymać nożownika? - Nie widziałem jakiejś szczególnej reakcji, a była możliwa. Może momentalnie, ale była. Na pewno ochrona mogła zareagować. Nie wiem, czy nie mają żadnych uprawnień, czy się bali, ale nie powinno to tak wyglądać - ocenia pan Damian.
Co do zachowania napastnika, to zdaniem pana Damiana powodowała nim "jakaś dłuższa choroba". - Był opanowany i dosyć świadomy tego, co robił - ocenia.
27-letni Konrad K. zaatakował nożami klientów galerii handlowej przy ul. Chopina w Stalowej Woli. Jedna z jego ofiar, 50-letnia kobieta, w wyniku obrażeń zmarła. Osiem osób zostało rannych. Mężczyznę ujęli klienci galerii i przekazali policji. W sobotę przedstawiono mu zarzut. Trafił do aresztu.
Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN