W partyjnym spocie premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Polacy w referendum zostaną zapytani o to, czy są za przyjmowaniem "nielegalnych imigrantów" z Bliskiego Wschodu i Afryki. Dwa poprzednie pytania dotyczą wyprzedaży państwowych przedsiębiorstw i podniesienia wieku emerytalnego. Referendum przeprowadzone wspólnie z wyborami parlamentarnymi jeszcze nie jest oficjalnie zatwierdzone. Sejm zbiera się w przyszłym tygodniu, ale pytania o jego sens wybrzmiewają coraz głośniej.
Muzyka grozy w tle i premier Mateusz Morawiecki, który ogłasza trzecie pytanie referendalne. "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?" - brzmi treść pytania. W opublikowanym spocie widać, że pytanie ma już zaznaczaną odpowiedź "nie".
W pytaniu jest mowa o przymusowym mechanizmie relokacji rzekomo narzucanym przez biurokrację europejską, ale takich przepisów nie ma. - Doktryna partii rządowej ciągle idzie w tym kierunku: ciemny lud ma to kupić. My nie jesteśmy ciemnym ludem - podkreśla Władysław Kosiniak-Kamysz, lider Polskiego Stronnictwa Ludowego, Trzecia Droga.
CZYTAJ TAKŻE: Unijny pakt migracyjny. 10 pytań i odpowiedzi
W Brukseli trwają dopiero prace nad unijnym rozporządzeniem, a w jego projekcie też nie ma mowy o przymusowym mechanizmie. Jest program solidarnościowy, który zakłada różne formy wsparcia - od relokacji, po wsparcie finansowe czy operacyjne. Dodatkowo Polska mogłaby na tym programie skorzystać, co mówiła w niedawnym wywiadzie unijna komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson.
- Polska gości milion uchodźców z Ukrainy. To Polska mogłaby korzystać na europejskiej solidarności i do niczego nie będzie zmuszana - zapewniła Johansson.
Premier kreśli scenariusze grozy
Rządzący jednak w zapewnienia unijnej komisarz nie wierzą. - Siłą rzeczy mogą zdecydować, co chcą. My nie chcemy, żeby ktoś za nas meblował nasz kraj - mówi Piotr Mueller, rzecznik rządu. - To oznacza splądrowane sklepy i szpitale. Zniszczone szkoły i kościoły, zagrożenie na ulicach, dzielnice grozy, getta w miastach, do których boi się wkroczyć policja - kreśli scenariusze grozy premier.
Głos w sprawie zabrał też eurodeputowany Lewicy Robert Biedroń i przedstawił najnowsze pismo od komisarz Johansson. - Ylva Johansson na piśmie i stanowczo odpowiada: mechanizm relokacji jest dobrowolny - przytacza polityk.
- Pan Morawiecki - dwukrotnie skazany przez sąd za to, że jest kłamcą - znowu okazał się kłamcą w tym pytaniu - uważa Izabela Leszczyna, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Opozycja przypomina, że trzecie pytanie referendalne wyraźnie odnosi się do przeszłości i kryzysu migracyjnego sprzed 8 lat oraz nie odnosi się do obecnych realnych problemów. - Rządzący odwołują się do przeszłości, tak jakby nie mieli mocy, żeby pokazać narodowi przyszłość - wskazuje Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu, Koalicji Polska i Trzecia Droga.
Kto może zyskać na referendum?
PiS ogłosił już dwa pierwsze pytania referendalne. Pierwsze dotyczy wyprzedaży państwowych przedsiębiorstw, a drugie - podwyższenia wieku emerytalnego. Pytania są wyraźną próbą szukania tematów, które pomogłyby władzy w walce o trzecią kadencję - mówi dr hab. Wojciech Rafałowski, socjolog i politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Prawo i Sprawiedliwość sonduje, stąd to wypuszczanie jednego pytania dziennie po to, żeby sprawdzić, w jaki sposób inne ugrupowania odpowiedzą na to - ocenia Rafałowski.
Jeśli chodzi o pytanie o migrantów to - według doktora Rafałowskiego - Prawo i Sprawiedliwość nie będzie głównym beneficjentem potencjalnych politycznych korzyści. - Główną partią, która może odnieść korzyści wyborcze z zadania tego pytania, z umieszczenia go na agendzie wyborczej, jest Konfederacja - uważa ekspert.
Konfederacja krytycznie ocenia pytanie o migrantów. Za to zapytałaby Polaków o inne kwestie związane z obcokrajowcami. - Czy Polacy zgadzają się na finansowanie świadczeń socjalnych dla obcokrajowców? - proponuje Stanisław Tyszka, poseł Konfederacji.
Opozycja nie ma wątpliwości, że rządzący organizując referendum, poza próbą narzucenia tonu kampanii wyborczej, mają też inny cel - finansowy. Promocja referendum nie jest obwarowana takimi restrykcjami, jak finansowanie kampanii wyborczej. - Teraz fundacja Orlenu, wszystkie te fundacje spółek Skarbu Państwa będą mogły brać udział w referendum, finansować kampanię wyborczą - przecież dokładnie o to chodzi - twierdzi Marcelina Zawisza, posłanka Lewicy.
Rządzący zapowiedzieli, że w referendum będą chcieli zadać w sumie cztery pytania. W przyszłym tygodniu, na posiedzeniu Sejmu, ma się odbyć głosowanie w sprawie zarządzenia ogólnokrajowego referendum, które miałoby się odbyć 15 października - razem z wyborami parlamentarnymi.
Źródło: Fakty po Południu TVN24