Protest ponad 350 redakcji w sprawie prawa autorskiego. "Politycy nie rozumieją, że bez pieniędzy nie będzie mediów"

Źródło:
Fakty po Południu TVN24
Protest ponad 350 redakcji w sprawie prawa autorskiego. "Politycy nie rozumieją, że bez pieniędzy nie będzie mediów"
Protest ponad 350 redakcji w sprawie prawa autorskiego. "Politycy nie rozumieją, że bez pieniędzy nie będzie mediów"
Martyna Olkowicz/Fakty po Południu TVN24
Protest ponad 350 redakcji w sprawie prawa autorskiego. "Politycy nie rozumieją, że bez pieniędzy nie będzie mediów"Martyna Olkowicz/Fakty po Południu TVN24

Politycy, nie zabijajcie polskich mediów - to apel mający zwrócić uwagę na regulacje dotyczące relacji gigantów technologicznych z mediami. Platformy takie jak Google i Facebook regularnie korzystają z naszych treści - obracają nimi, zarabiają na nich, ale nie dzielą się zyskami, co uderza bezpośrednio w redakcje i dziennikarzy. Podczas uchwalania przepisów o prawie autorskim w świecie cyfrowym politycy zlekceważyli postulaty mediów cyfrowych. Co mówią dziś? Na jaki grunt pada nasz apel?

Polskie media apelują do polityków

350 gazet, portali, stacji radiowych i telewizyjnych jednym głosem mówi: nie zabijajcie polskich mediów.

- My nie przetrwamy - podkreśla redaktor naczelny "Tygodnika Podchalańskiego" Jerzy Jurecki. - Dla tych mniejszych to jest walka o życie - mówi Mateusz Sosnowski, szef portali informacyjnych TVN. - W perspektywie kilku lat to jest skala być albo nie być - komentuje Andrzej Andrysiak, wydawca "Gazety Radmoszczańskiej". - Politycy nie rozumieją, że bez pieniędzy nie będzie mediów - dodaje Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny portalu onet.pl.

"To nie google czy Facebook jeździ na konferencje"

Chodzi o ustawę o prawach autorskich, która ma wdrożyć unijne przepisu i - w teorii - chronić wydawców przed koncernami cyfrowymi. Bo dziś, kiedy czytamy szukamy informacji w portalu Google czy Facebook, pieniądze z reklam dostają w zdecydowanej większości właśnie ci giganci, a nie twórcy informacji.

- To nie platforma Google'a czy Facebook jeździ na konferencję prasową i zadaje pytania, "challanguje" polityków, wyjaśnia ludziom świat - zwraca uwagę Mateusz Sosnowski.

Ustawa teoretycznie miała to zmienić - Google czy Facebook mają dzielić się sprawiedliwie wpływami z reklam, wypłacając wynagrodzenie za pracę dziennikarzy.

- To, w jaki sposób polski rząd wdraża dyrektywę unijną, jest po prostu bezzębne - ocenia Aleksandra Sobczak, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".

Bo ustawa zakłada, że to cyfrowi giganci mają dogadać się z mediami w sprawie wysokości i terminu zapłaty. Małe media alarmują - jesteśmy bez szans w starciu z największymi firmami cyfrowymi na świecie.

- Każdy miesiąc, w którym negocjacje nie zostaną zakończone, jakieś stawki nie zostaną uchwalone, to są miliony, które trafiają do kieszeni Google'a i nie trafiają do kieszeni wydawców - komentuje Andrzej Andrysiak.

Oświadczenie Polskiej Rady Biznesu w sprawie protestu polskich wydawców, redakcji i dziennikarzy
Oswiadczenie polskiej rady biznesu w sprawie protestu polskich wydawców, redakcji i dziennikarzy

Projekt ustawy przeszedł przez Sejm 28 czerwca. Lewica proponowała poprawkę, o którą apelują wydawcy i dziennikarze, żeby w razie braku porozumienia to państwo było arbitrem między mediami a gigantami cyfrowymi, a dokładnie, żeby tym arbitrem był Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

- Wolne media to takie, które nie są uzależnione od nikogo, również od dużego biznesu. Dlatego tak ważne jest przyjęcie tych poprawek, zgłoszonych w Sejmie przez Lewicę. Z niewiadomych powodów zostały one odrzucone - mówi Katarzyna Ueberhan, posłanka Lewicy.

Koalicja rządząca przeciw poprawkom chroniącym twórców

Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga głosowały przeciw. Pytamy koalicję rządzącą, która - kiedy była w opozycji - tak dużo mówiła o wolności mediów - czemu ta poprawka Lewicy została odrzucona.

- Nie było żadnego lobbingu, nad tymi zapisami pracował resort kultury, resort cyfryzacji - zapewnia wiceminister klimatu i środowiska z Polskiego Stronnictwa Ludowego Miłosz Motyka.

Tymczasem w radzie przy ministrze cyfryzacji są przedstawiciele największych koncernów cyfrowych, a minister cyfryzacji jest przecież politykiem Lewicy.

ZOBACZ TEŻ: "Polscy twórcy nie gęsi, swoje treści mają…". Biznes wspiera media w proteście

- Przez osiem ostatnich lat mieliśmy rząd, który dewastował wolne media. Załóżmy hipotetycznie, że za chwile do władzy znowu wraca Morawiecki z Kaczyńskim i oni mają te wszystkie narzędzia, które wprowadzałaby ta poprawka, czyli państwo decydowałoby o podziale środków. To państwa stacja na przykład dostawałaby zero złotych - mówi poseł Koalicji Obywatelskiej Maciej Wróbel.

Tyle że przecież w tej poprawce wcale nie chodziło o to, żeby państwo przyznawało pieniądze, tylko żeby było arbitrem między mediami a gigantami cyfrowymi.

- Nie chcemy jakiejś jałmużny. Nasze teksty, nasze materiały znajdują się czy to na Facebooku czy to w wyszukiwarce Google'a. Chcemy, żebyśmy za to rzetelnie i po partnersku byli finansowani - wyjaśnia Mateusz Sosnowski.

Wpisy mediów na Facebooku dotyczące protestu zostały przez Facebooka zablokowane

W przyszłym tygodniu ustawa ma trafić do Senatu. Lewica zapowiada, że zgłosi te same poprawki. - Nasze stanowisko jest jasne, nie dajmy zagłodzić polskich mediów. Ochrońmy je w starciu z gigantami cyfrowymi - apeluje posłanka Lewicy Dorota Olko.

Olko o proteście mediów
Olko o proteście mediówTVN24

Posłowie Prawa i Sprawiedliwości zapowiadają, że te poprawki poprą, mimo że tych unijnych przepisów przez cały okres swoich rządów nie wprowadzili.

- My głosowaliśmy w Sejmie za poprawkami. Niestety koalicja je odrzuciła - mówi Marek Suski, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Koncern Google w oświadczeniu zapewnia, że będzie uczciwie współpracować z mediami. Tyle, że media trochę nie dowierzają. - Google, podobnie jak inne koncerny technologiczne, ogromne pieniądze wydaje na lobbing, na reklamę własnych usług, na opowiadanie o tym, w jaki sposób zbawia świat, dostarczając informacje. Natomiast lobbing nie zawsze pokrywa się z prawdą, a niestety bardzo mocno dociera do polityków - mówi Aleksandra Sobczak.

Od rana próbowaliśmy zapytać o te postulaty szefową Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz jej zastępców. Niestety bez skutku. Zostaliśmy odesłani jedynie do oświadczenia wiceministra:

"Jesteśmy świadomi, że realizacja prawa pokrewnego wydawców prasy będzie wymagać szczególnego monitorowania przez ministerstwo kultury. Dlatego będziemy tuż po przyjęciu obecnie procedowanej ustawy gotowi do rozmów ze środowiskiem prasy o narzędziach wsparcia prasy przez państwo, także w obszarze egzekwowania nowego prawa pokrewnego" - zadeklarował Andrzej Wyrobiec.

CZYTAJ TAKŻE: Opublikowali post, momentalnie zniknęli z Facebooka. "To pogrożenie palcem"

Ale już senatorowie Koalicji Obywatelskiej powoli zaczynają mówić o zmianach, które jednak chroniłyby twórców mocą ustawy.

- Czy uda się to wprowadzić teraz czy poprzez publiczną deklarację, że ta ustawa będzie nowelizowana i to w bardzo krótkim czasie. Będziemy na ten temat rozmawiać - zapowiada senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Kwiatkowski.

Senacka komisja zajmie się ustawą 9 lipca.

Autorka/Autor:

Źródło: Fakty po Południu TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Przez ostatnie półtora roku papież Franciszek codziennie dzwonił do jedynego katolickiego kościoła w Strefie Gazy. Zapewniał o swojej modlitwie i błogosławił wiernych. Potępiał izraelskie ataki, a jednocześnie krytykował antysemityzm i wzywał do uwolnienia porwanych przez Hamas zakładników. W czasie homilii wielkanocnej po raz ostatni wezwał do pełnego zawieszenia broni.

Przez 18 miesięcy Franciszek codziennie dzwonił do jedynego katolickiego kościoła w Strefie Gazy

Przez 18 miesięcy Franciszek codziennie dzwonił do jedynego katolickiego kościoła w Strefie Gazy

Źródło:
CNN/Fakty o Świecie TVN24 BiS

Sejm nie miał wątpliwości, że koronacja Bolesława Chrobrego wydarzyła się 18 kwietnia, ale historycy wcale nie są tego tacy pewni. Sam Chrobry nie wiedział, że taki uzyska przydomek, i nie wiedział, że jest z dynastii Piastów, bo to pojęcie powstało znacznie później. Jest pewne, że jego królestwem była Polska.

Ani pojęcie "dynastii Piastów", ani przydomek "Chrobry" nie istniały w 1025 roku. Istniało już jednak państwo polskie

Ani pojęcie "dynastii Piastów", ani przydomek "Chrobry" nie istniały w 1025 roku. Istniało już jednak państwo polskie

Źródło:
Fakty TVN

Bezpieczeństwo, sytuacja w ochronie zdrowia i kwestie związane z gospodarką to trzy najważniejsze tematy dla Polaków przed wyborami prezydenckimi - wynika z sondażu Opinia24 dla "Faktów" TVN i TVN24. Na dalszy plan zeszły kwestie związane z aborcją, przywracaniem praworządności czy rozliczaniem rządów PiS.

Jakie sprawy są najważniejsze dla polskich wyborców? Sondaż dla "Faktów" TVN i TVN24

Jakie sprawy są najważniejsze dla polskich wyborców? Sondaż dla "Faktów" TVN i TVN24

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Gdyby dziś odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich największe poparcie uzyskałby Rafał Trzaskowski. Oddanie głosu na niego zadeklarowało 32 procent wyborców - wynika z najnowszego sondażu prezydenckiego Opinii24 dla "Faktów" TVN i TVN24. Na drugim miejscu znalazł się Karol Nawrocki, a dalej Sławomir Mentzen. Kto z nich stracił, a kto zyskał w porównaniu z poprzednim badaniem?

Nowy sondaż. Kandydat z podium z największym wzrostem poparcia 

Nowy sondaż. Kandydat z podium z największym wzrostem poparcia 

Źródło:
Fakty TVN

Elon Musk w drużynie Donalda Trumpa firmował i wcielał w życie plan cięcia rzekomo niepotrzebnych wydatków administracji federalnej. Chociaż większość Amerykanów pochwala ideę walki z marnowaniem pieniędzy podatników, to sam Elon Musk nie cieszy się zaufaniem. Wyniki finansowe Tesli są coraz gorsze. Miliarder obiecał, że poświęci więcej czasu szefowaniu firmie.

Gdyby nie sprzedaż praw do emisji spalin, Tesla miałaby stratę. Elon Musk wraca, żeby ratować firmę

Gdyby nie sprzedaż praw do emisji spalin, Tesla miałaby stratę. Elon Musk wraca, żeby ratować firmę

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

Papież Franciszek zmarł w poniedziałek 21 kwietnia. Wierni wspominają jego skromność i to, jak blisko był z ludźmi, jak nigdy nie odwracał wzroku, szczególnie od tych najbiedniejszych. Od Watykanu po Argentynę i Australię.

Franciszek nie żyje. Katolicy i światowi przywódcy wspominają papieża z Argentyny

Franciszek nie żyje. Katolicy i światowi przywódcy wspominają papieża z Argentyny

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS