1 sierpnia byłem jeszcze dzieckiem, miałem niecałe 12 lat - mówi Jan Witkowski, pseudonim "Jaś". Wspomina, że dla niego i wielu mieszkańców miasta powstanie było zaskoczeniem, które zamieniło się w radość.
- Wielu ludzi zginęło. Przecież prawie każde podwórko warszawskie to były groby - wspomina Jan Witkowski, pseudonim "Jaś", który brał udział w Powstaniu Warszawskim, mając 12 lat. Był łącznikiem w batalionie "lwo". Walczył w Śródmieściu Południowym.
Wspomnieniami Jan Witkowski wraca do 1 sierpnia 1944 roku. - Ja byłem dzieckiem jeszcze, miałem te 12 lat niecałe. Byliśmy na podwórku, bawiliśmy się z kolegami i koleżankami. W czasie tej zabawy posłyszeliśmy jakiś ruch, szum na ulicy. Wybiegliśmy przed bramę i zobaczyliśmy, jak chyba z kilkunastu nawet Powstańców z bronią, z opaskami, biegło w kierunku ulicy Marszałkowskiej - wspomina.
- To dla nas było wielkie, dla dzieciaków, wielkie zaskoczenie, ale było i wielkie zaskoczenie dla mieszkańców tego domu, bo nie wszyscy wiedzieli, że powstanie wybuchło. Była wielka radość, że powstanie się zaczęło, że będą pobici Niemcy i tak dalej. I u kogoś w mieszkaniu znalazła się nawet polska chorągiew. I została wywieszona od razu przy bramie, biało-czerwona - opowiada Jan Witkowski.
Od zabawy na podwórku do udziału w Powstaniu Warszawskim
- Zderzenie tych dwóch elementów jest trudne do wyobrażenia w dzisiejszych czasach. Zostałem Powstańcem, mogę to tak powiedzieć, z sytuacji, jaka wynikła. Ten dom, w którym mieszkaliśmy, został zniszczony, zbombardowany - mówi Jan Witkowski. - Po jakimś czasie przyszedł po mnie mój tata i zabrał mnie do swojego oddziału. I tam po prostu zostałem Powstańcem. Przyjęto mnie, złożyłem tam przysięgę. Dostałem przydział do pierwszej kompanii i trzeciego plutonu. I zostałem łącznikiem przy dowódcy plutonu - opowiada.
- Moje przeżycia od początku wojny zaczęły się w ogóle od tragicznych przeżyć. Jeszcze przed wkroczeniem Niemców widziałem makabryczny obrazek dla mnie jako dla dziecka. Bo widziałem, że na stacji kolejowej stał pociąg z uciekinierami spod granicy pruskiej. Przyleciały samoloty niemieckie i zbombardowały ten pociąg. Na Nowym Świecie byłem świadkiem rozstrzelania zakładników polskich. Widziałem na sądach tych 50 ludzi powieszonych też. Więc zdawałem sobie dokładnie sprawę z tego, jacy bezwzględni i brutalni Niemcy są. Byłem dumny, że byłem Powstańcem, że byłem żołnierzem, że mogłem cośkolwiek działać i robić - podsumowuje Witkowski.
- Najważniejszy w życiu jest patriotyzm, znanie historii własnego kraju, żeby na podstawie tej historii umieć wyciągać wnioski i nie popełniać błędów, jakie są popełniane z nieznajomości historii. Następna sprawa, żeby młodzież się kształciła, bo do rządzenia państwa potrzeba światłych, dobrych, uczciwych ludzi i patriotów. O pokój trzeba zawsze walczyć i pilnować, żeby ten pokój był -podkreśla.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24