- Policjantom należą się olbrzymie podziękowania i wyrazy podziwu - mówił w "Faktach po Południu" TVN24 Paweł Moczydłowski, kryminolog i były szef Służby Więziennej, komentując sobotnią informację policji o odnalezieniu ciała dziecka - Trzymano się swojego kursu, nie bacząc różne powodzenia lub niepowodzenia - wskazał na przyczynę sukcesu funkcjonariuszy.
W "Faktach po Południu" informacje policji komentował kryminolog Paweł Moczydłowski. Zwrócił on uwagę na ogromną determinację i wysiłek funkcjonariuszy, którzy uczestniczyli w akcji poszukiwania Dawida. - Widać było, że oni są po ludzku, bardzo mocno zaangażowani w poszukiwanie tego dziecka - powiedział. - Wiadomo było, że ono (dziecko - przyp. red.) samo długo nie przeżyje, bo jest bez wody, bez jedzenia - stwierdził Paweł Moczydłowski i dodał, że to upływ czasu był tym, z czym ścigała się policja.
- Policjantom należą się olbrzymie podziękowania i wyrazy podziwu - ocenił. Zdaniem Pawła Moczydłowskiego to, że finalnie ciało zostało odnalezione, wynika z metodycznej pracy, ponieważ policja przyjęła pewne założenia co do sposobu przeszukiwania terenu.
- Trzymano się swojego kursu, nie bacząc różne powodzenia lub niepowodzenia - dodał.
Jego zdaniem można się zastawiać nad tym, na ile ten czyn był zrealizowany na chłodno, a na ile była to zbrodnia w afekcie.
Informacja policji
W sobotę, w 10. dobie poszukiwań Dawida z Grodziska Mazowieckiego - działania policji koncentrowały się na okolicy węzła Pruszków na autostradzie A2, a dokładnie na jednym ze zbiorników wodnych.
- Niestety, ta informacja, którą mam do przekazania nie będzie tą, która dawała nadzieję, na którą liczyliśmy. Niedawno policjanci prowadzący poszukiwania na trasie pomiędzy Warszawą a Grodziskiem znaleźli ciało dziecka. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, jesteśmy przekonani, że to pięcioletni Dawid - chłopiec, którego poszukiwaliśmy od północy z 10 na 11 lipca - powiedział po godzinie 16 Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.
Jak dodał, na tożsamość dziecka wskazuje wiele cech. - Wskazuje na to ubiór, tutaj oczywiście będę przeprowadzone okazania z udziałem rodziny, będę czynności wyznaczone przez prokuratora. Jednak uznaliśmy, że prawdopodobieństwo jest na tyle duże, że ta informacja musi być przekazana, chociażby ze względu na to, jak duży był odzew społeczny - zaznaczył Mrozek.
Odjechał z ojcem
Poszukiwania rozpoczęły się o północy z 10 na 11 lipca, kiedy utratę kontaktu z dzieckiem i jego ojcem zgłosiła matka. Dawid zaginął w środę. Z domu rodzinnego w Grodzisku Mazowieckim zabrał go ojciec, około godziny 17 odjechali samochodem. Mężczyzna miał zawieźć dziecko do jego matki, która tymczasowo mieszkała w Warszawie, ponieważ małżeństwo nie żyło ze sobą.
Chwilę przed godziną 21 ojciec Dawida odebrał sobie życie. Jego samochód, szarą skodę fabię znaleziono w dzielnicy Łąki.
Kilka godzin później matka zgłosiła zaginięcie chłopca. O północy ruszyły poszukiwania.
"Największe poszukiwania w historii"
W akcję od samego początku zaangażowano olbrzymie siły. Rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji zaznaczał, że brało w nich udział kilkuset policjantów, zarówno z komendy miejscowej, jak i z oddziału prewencji w Warszawie.
Jak dodał, w poszukiwania włączyli się również policjanci z Wydziału Poszukiwań Celowych Komendy Głównej Policji, którzy użyli specjalistycznego sprzętu, między innymi dronów i wozu poszukiwań celowych.
Rzecznik komendy stołecznej podawał, że to największe poszukiwania w historii polskiej policji. W akcji brał również udział śmigłowiec KGP z kamerą termowizyjną. W działania włączyli się także strażacy i Wojska Obrony Terytorialnej - 40 żołnierzy 65. batalionu lekkiej piechoty z Pomiechówka. Pomagali również płetwonurkowie.
Ambasada Federacji Rosyjskiej w Polsce poinformowała rosyjskie media, że zaginiony pięciolatek z Grodziska Mazowieckiego to obywatel Rosji.
Ojciec Dawida miał prawa rodzicielskie.
Autor: kk/dln / Źródło: Fakty po południu