Powstał, by działać na rzecz polskiej myśli narodowej, konserwatywnej i katolickiej, i rozdziela dotacje z Funduszu Patriotycznego. Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego miał być zlikwidowany przez nową władzę, ale dotychczasowa ratuje go i dzieli się nim z Otwockiem - miastem, w którym prezydentem jest człowiek PiS-u. By tak się stało, potrzebna była uchwała miejskiej rady i taka uchwała została w środę przyjęta.
Ponad godzinę trwało przyjęcie 5-punktowego porządku obrad nadzwyczajnej sesji otwockiej rady miasta. Jeden z punktów wywołał szczególną dyskusję. Chodziło o umowę między miastem - rządzonym przez prezydenta z PiS - a ministrem kultury - również jeszcze z PiS. Zgodnie z jej zapisami Otwock wraz z resortem ma współprowadzić Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej. Po kilkugodzinnej dyskusji udało się zagłosować - radni z PiS-u wygrali.
- Niestety jednym głosem zapadła decyzja, że miasto Otwock chce współprowadzić Instytut Dmowskiego. Chce tym samym zabetonować funkcjonowanie instytutu - komentuje poseł KO Michał Szczerba. - Nie interesują nas wojny przy ulicy Wiejskiej. My patrzymy na dobro mieszkańców i naszego miasta. Dla nas jest korzystne, by za środki zewnętrzne wyremontować willę - odpowiada Paweł Walo, wiceprezydent Otwocka.
Jeszcze przed sesją poseł Michał Szczerba zwołał konferencję w sprawie umowy. - Dzisiaj minister Gliński przyjeżdża tutaj z ofertą korupcyjną: przekaże wam 3,5 miliona złotych na remont zabytku. Za co? Za to, że zapewnicie złote spadochrony dla moich ludzi, dla PiS-owczyków, którzy będą pracować w instytucie, który będziecie finansować przez kolejnych 10 lat - powiedział poseł.
10 milionów złotych rocznie
Przez 10 lat ministerstwo ma dawać na działalność instytutu 10 milionów złotych rocznie, czyli łącznie resort przeznaczyłby 100 milionów złotych. Dodatkowo 3,5 miliona złotych popłynie na remont zabytkowej willi, co zdaniem władz miasta jest jedynym powodem podpisania umowy.
- Dla nas ta willa i jej remont jest olbrzymią szansą. Jeżeli radni i pan poseł Szczerba storpeduje ten projekt, to będzie ich wyrzut sumienia przez najbliższe 20 lat. Niech politycy z Warszawy nie wtrącają się w nasze otwockie sprawy, a zajmą się cyrkiem w Sejmie - mówi wiceprezydent Otwocka.
Radni opozycji i posłowie ripostują, że jest to sprawa polityczna - Dzisiaj tak naprawdę nie rozmawiamy o willi, o remoncie willi. Mówimy o tym, że uczestniczycie państwo w projekcie politycznym - wskazuje poseł Szczerba.
Pierwotnie sesja - również w trybie nadzwyczajnym - miała się odbyć już w czwartek, ale w ostatniej chwili została odwołana z powodu braku kworum. Odbyły się jednak komisje - budżetowa i nieruchomości. Na nich kworum było. - Byłem przekonany i pewny, że nie wrócimy do tego tematu, ponieważ na obu komisjach uchwała została negatywnie zaopiniowana. Nie wiem, co się stało przez te dwa dni - wskazuje otwocki radny Arkadiusz Krzyżanowski.
O kolejnej nadzwyczajnej sesji radni zostali poinformowani na mniej niż 20 godzin przed jej rozpoczęciem. - To w mojej opinii z szacunkiem wobec mieszkańców i do nas radnych, przedstawicieli mieszkańców, niestety nie ma nic wspólnego, więc chciałbym w tym miejscu zaprotestować przeciwko takiemu trybowi działań - mówił podczas obrad Marcin Michalczyk, bezpartyjny radny Otwocka.
Sprawa Funduszu Patriotycznego
Projekt umowy budzi kontrowersję, bo obecna opozycja zapowiedziała likwidację instytutu i to w pierwszych 100 dniach od powołania koalicyjnego rządu. Według zapisów umowy na jakiekolwiek zmiany - dyrektora czy statutu - oraz na likwidację instytutu zgodę musiałoby wydać miasto.
- Można to zdefiniować w jeden sposób: mogli odejść z klasą, odejdą z kasą. To jest ich główny cel - uważa Paulina Hennig-Kloska, posłanka Polski 2050. - Mam złą informację, bo każdą umowę można podpisać i każdą można rozwiązać - zwraca uwagę Dariusz Wieczorek, poseł Lewicy. - PiS-owi się wydaje, że nawet w opozycji będą mogli rządzić Polską, więc chciałbym tutaj rozwiać wszelkie wątpliwości: nie będą - podkreśla Cezary Tomczyk, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Instytut do tej pory zasłynął głównie rozdawaniem dotacji w ramach prowadzonego przez siebie Funduszu Patriotycznego. To corocznie 30 milionów złotych. Z puli na "przedsięwzięcia inwestycyjne i infrastrukturalne" dotacje otrzymywały podmioty w dużej mierze związane z dotychczasowym obozem władzy - między innymi te prowadzone przez Roberta Bąkiewicza. To właśnie za pieniądze z tego źródła Bąkiewicz kupił zabytkową willę pod Otwockiem.
- Ja nie widzę tam kontrowersji. To są sprawy warszawskie, a nie otwockie. Ja powtarzam jeszcze raz: my w tej chwili dbamy o interes Otwocka i robimy wszystko, żeby tę dotację pozyskać - podkreśla wiceprezydent miasta.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24