Początek choroby to jak sztorm. Jak sztorm w życiorysie - mówi pani Ewa Bogumił, uczestniczka rejsu dla chorych na nowotwory i z problemami widzenia. Inna uczestniczka, pani Agata Ślazyk mówi, że rejs wzmocnił ją psychicznie, naładował pozytywną energią. Mimo, że na pokładzie trzeba ciężko pracować: stawiać żagle, cumować, szorować pokład. Te rejsy mają angażować uczestników do życia na pokładzie. Dlatego organizatorzy szykują kolejne morskie wyprawy, ale i zbiórkę, bo teraz chcą zbudować własny żaglowiec. Koszt budowy to 7 mln złotych. Roman Roczeń, pomysłodawca rejsów z fundacji "Zobaczyć Morze" im. Tomka Opoki i muzyk szantowy, ma za sobą ponad dwadzieścia takich rejsów. - Nie wolno powiedzieć "to nie dla ciebie, nie nadajesz się". Wolno powiedzieć "spróbuj", najwyżej będzie to dla ciebie pierwszy i ostatni rejs - mówi.
Autor: Marta Kolbus / Źródło: Fakty po południu
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja "Zobaczyć morze"