Ponad 380 tysięcy złotych przekazał oszustom mieszkaniec województwa świętokrzyskiego. Odebrał telefon, rzekomo od pracownika banku, z informacją, że jego dane miały zostać wykradzione. Niestety, wpadł w pułapkę zastawioną przez przestępców i wykonał ich polecenia. W sprawie zatrzymano już osiem osób - policja nie wyklucza, że zatrzymań będzie więcej. Oszustwo metodą "na pracownika banku" to sposób znany od dawna, ale nadal skuteczny.
Nietrudno wyobrazić sobie, jaki stres musiał poczuć mieszkaniec województwa świętokrzyskiego, kiedy odebrał ten telefon.
- Zadzwonił człowiek, przedstawił się jako pracownik banku i poinformował mnie, że moje dane zostały wykradzione przez pracowników banku - opowiada ofiara oszustwa.
Z tego powodu zagrożone miały być pieniądze 51-latka. W ich zabezpieczeniu miał pomóc rzekomy pracownik banku, którego dane mężczyzna dostał SMS-em.
- Poinstruował mnie, że mam podjechać do kilku banków. W międzyczasie, jak już byłem przed bankiem, dostałem SMS-a z numerami dwóch rachunków, na które mam zrobić przelewy - mówi pokrzywdzony.
Na co zwracać uwagę przy takim oszustwie?
Później, cały czas przekonany, że rozmawia z pracownikiem banku, który mu pomaga, pojechał do jeszcze kilku placówek. Wpłacił także część pieniędzy we wpłatomacie, który wskazali mu oszuści. - Nie myślałem wtedy. Myślałem tylko o tym, żeby te pieniądze zabezpieczyć - przyznaje mężczyzna.
Wszystko trwało kilka godzin. Wskutek tego bardzo złożonego oszustwa stracił oszczędności całego życia - ponad 380 tysięcy złotych.
- Charakterystyczne jest też to, że w takiej sytuacji wyraźnie ci oszuści mówią, żeby się nie rozłączać. Nie dać ochłonąć, nie dać na przykład możliwości zadzwonienia do tej instytucji i sprawdzenia, czy aby na pewno dzwonią - wskazuje Andrzej Kulik z Krajowego Rejestru Dłużników.
Kiedy mężczyzna zorientował się, że został oszukany, szybko zgłosił się na policję. - Ten czas gra kluczową rolę, ponieważ może udać się zabezpieczyć tę gotówkę czy te przelewy, które zostały już wykonane. I tak było w tym przypadku. Co do konkretnych kwot sam pokrzywdzony jeszcze nie ma wiedzy, ale dostał informację z banku, że część tych przelewów została zatrzymana - mówi podinspektor Kamil Tokarski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
Zatrzymane osoby usłyszały zarzut oszustwa
Wszystko działo się w połowie stycznia. Od tamtej pory zatrzymanych zostało osiem osób. Pierwsze z nich trzy dni po oszustwie. Zatrzymani mają od 18 do 59 lat.
- Wszystkie te osoby usłyszały zarzut oszustwa, za co może grozić kara do ośmiu lat pozbawienia wolności. Trzy pierwsze osoby, które zatrzymaliśmy, zostały tymczasowo aresztowane na dwa miesiące, wobec pozostałych osób sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie - przekazuje Kamil Tokarski.
Policja twierdzi, że sprawa jest rozwojowa i nie można wykluczyć kolejnych zatrzymań.
O co nigdy nie poprosi nas bank?
Eksperci przypominają z kolei, że bank nigdy nie prosi o wykonywanie żadnych przelewów czy podawanie kodów lub haseł. Takie polecenia w czasie rozmowy powinny być sygnałem do jej błyskawicznego przerwania.
- Bardzo często osoby, już po fakcie, mówią, że one by się właściwie nie nabrały, że one znały ten mechanizm. Ale coś w momencie kiedy odebrały telefon, niestety, im się w głowie przestawiło i podążały za tym głosem - mówi Piotr Konieczny z portalu Niebezpiecznik.pl.
W zeszłym roku policja odnotowała 1253 przypadki podszywania się oszustów pod pracowników banku. Ponad trzykrotnie więcej było przypadków wyłudzenia kodu blik lub hasła do konta bankowego.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24