Autentyczny, szczery, artystycznie bezkompromisowy. Kurt Cobain - charyzmatyczny lider zespołu Nirvana - żył krótko i intensywnie. W tekstach poruszał trudne i ważne tematy, wraz z zespołem stał się prekursorem muzycznej rewolty. Od jego tragicznej śmierci minęło właśnie 30 lat.
Idol mimo woli. Jedna z najbardziej wyrazistych ikon złotej ery rocka. Kurt Cobain - lider zespołu Nirvana - był u szczytu sławy, kiedy świat obiegła wieść o jego tragicznej śmierci.
Samobójstwo i pożegnalny list. Fani do dziś składają kwiaty pod domem Cobaina
Dziedzictwo Cobaina jest wieloaspektowe. Jego podstawą jest muzyka. Tak, Cobain był charyzmatyczną osobowością, gwiazdą, ale nie patrzylibyśmy na niego w ten sposób, gdyby nie pełna pasji i emocji muzyka - mówi Peterson, fotograf zespołu Nirvana. Ciało muzyka znaleziono 8 kwietnia 1994 roku w jego domu w Seattle. Śledztwo wykazało, że 3 dni wcześniej popełnił samobójstwo. Miał 27 lat. Zostawił pożegnalny list. - Padają słowa z piosenki Neila Younga, które pokazują, z czym się zmagał Kurt, jeśli chodzi o branżę muzyczną. Lepiej się wypalić, niż powoli znikać - komentuje Maciej Jankowski, kierownik muzyczny "Radia Nowy Świat".
Fani wspominają Cobaina, składają kwiaty przed jego domem. Do Seattle specjalnie przyjechał też Juan z Chile. To jego pierwsza wizyta w Stanach Zjednoczonych. - Nirvana to mój ulubiony zespół. Dorastałem przy tej muzyce. Jest niesamowicie szczera. Dla mnie Nirvana uosabia na przykład filozofię szanowania kobiet, bycia niezależnym i generalnie całego rock'n'rolla. Dla mnie to jest dziedzictwo Nirvany i Cobaina - przyznaje Juan.
"Nie kupuj mojej płyty, jeśli jesteś homofobem lub rasistą"
Mietall Valuś, związany z zespołami Negatyw i Lenny Valentino, uważa muzykę Nirvany za ścieżkę dźwiękową młodości. Jego dom zdobi między innymi plakat zapowiadający koncert Nirvany w Pradze. - Miał odbyć się 11 marca 1994, niecały miesiąc przed śmiercią Cobaina. Niestety, się nie odbył, bo Cobaina po prostu pochłonęła już taka depresja - wspomina Mietall.
ZOBACZ TEŻ: Solowy debiut Kurta Cobaina. Z zaświatów
Cobain był głosem pokolenia, rzecznikiem mniejszości, wszystkich odrzuconych na margines społeczeństwa. - Był postacią zdarzającą się raz na pokolenie. To jedyny artysta, jakiego znam, który nagraną przez siebie płytę opatrzył podpisem "nie kupuj mojej płyty, jeśli jesteś homofobem lub rasistą". Lady Gaga, niezależnie od tego, jak dużo mówi o różnych sprawach, nigdy nie umieściła tego na albumie. Cobain swoją szczerością, sposobem myślenia, odmienił branżę muzyczną. Dzięki niemu ludzie naprawdę mogą być sobą - mówi Charles Cross, krytyk muzyczny, biograf Cobaina. Idolem Cobain być nie chciał. Nie umiał. Przytłaczała go presja, zainteresowanie mediów, miłość fanów. To, jak wiele go to kosztowało, ilustruje zdjęcie, zrobione tuż po koncercie, na którym lider Nirvany roztrzaskał gitarę. Kilka minut później, już za kulisami, zalał się łzami.
"To jest swego rodzaju cud, że zostawił nam tak wiele z siebie".
- Kurt Cobain w tym momencie musiał dać upust swoim emocjom, które się w nim kłębiły, tym demonom, z którymi walczył, które gdzieś tam podczas koncertów właśnie się z niego wydostawały przez tę energię grunge'ową, przez to, jak kochał to robić - komentuje Jankowski. Cobain uzależnił się od narkotyków, wpadł w depresję. - Odejście tak młodego człowieka, oczywiście, jest tragedią. Jednak biorąc pod uwagę, jak trudne było jego życie, wiedząc o jego próbach samobójczych, o narkotykach, to jest swego rodzaju cud, że zostawił nam tak wiele z siebie. Traktuję to jako dar, może zabrzmi to przedziwnie, ale w pewnym sensie to zwycięstwo, że żył tak długo, jak to było możliwe, i stworzył niesamowite dzieła - przyznaje biograf Cobaina.
Nirvanę założył w 1987 roku Kurt Cobain i Krist Novoselic. Zmieniali się perkusiści. Na stałe został w nim końcu Dave Grohl. To w takim składzie grupa nagrała między innymi album "Nevermind". Przyniósł jej światową sławę, uchodzi za najważniejszą płytę ostatniej dekady XX wieku. To z niej pochodzą takie hity jak "Smells Like Teen Spirit", "In Bloom" czy "Come As You Are".
Nirvana rozpoczęła muzyczną rewoltę
Co ciekawe, sam Cobain brzmienie "Nevermind" uznał za zbyt łagodne i popowe. - Dlatego następna jego płyta "In Utero" była bardzo surowa, bardzo drapieżna, więcej piosenek wykrzyczane niż zaśpiewane, i pokazał tą płytą, że on w tym świecie nie chciał być komercyjnym - mówi Mietall.
Nirvana była prekursorem muzycznej rewolty. Zacierała granice między komercją a alternatywą, podobnym artystom torowała drogę na salony. Wraz z zespołami Alice in Chains, Soundgarden i Pearl Jam rozsławiła nurt grunge.
- To jest wypadkowa wielu rzeczy, które działy się wówczas w muzyce, przede wszystkim metalu, punk rocka i, wydaje mi się, rocka alternatywnego, surowości instrumentalnej i przejmujących, emocjonalnych, nierzadko bardzo prawdziwych, z serca płynących tekstów - mówi Jankowski.
Z grunge'owymi zespołami na początku lat 90. ubiegłego wieku utożsamiały się miliony fanów na całym świecie. Niektórych inspirowali do zakładania własnych zespołów. - To była rewolucja muzyczna. Myśmy chcieli coś więcej od życia. Te zespoły dawały nam powiew wolności i te zespoły zainspirowały nas, żeby grać w zespole, żeby być wolnym człowiekiem, że mogę robić to, co robię. Doprowadziła, że jestem niezależnym człowiekiem i do dzisiaj tworzę muzykę, więc ten nurt był dla mnie ważny - przyznaje Mietall.
Nirvana rozpadła się po śmierci Cobaina. Jej perkusista Dave Grohl założył grającą do dziś grupę Foo Fighters. Nie istnieje już Soundgarden. W 2017 roku zmarł lider grupy Chris Cornell. Po tym, jak zmarł Layne Staley, z nowym wokalistą występuje Alice in Chains.
Jedynym żyjącym frontmanem z oryginalnych składów zespołów wielkiej czwórki z Seattle jest Eddie Vedder z Pearl Jam. 19 kwietnia ukaże się 12. studyjny album tej grupy.
Źródło: Fakty po Południu TVN24