Górale przekonują, że ich zwierzęta żyją w bardzo dobrych warunkach, ale aktywiści domagają się całkowitej rezygnacji z korzystania z konnych zaprzęgów na trasie do Morskiego Oka. Negocjacje między samorządem, Tatrzańskim Parkiem Narodowym a przewoźnikami trwają od kilku tygodni. Niebawem na trasie do Morskiego Oka pojawią się busy elektryczne.
Nie cichnie spór o konie wożące turystów na trasie do Morskiego Oka w Tatrach. Związek Podhalan wydał w tej sprawie oświadczenie.
- Martwiąc się, żeby te wartości naszej tradycji, które tam są przybliżane ludziom, nie zostały zaprzepaszczone - mówi Andrzej Skupień, starosta tatrzański i członek Związku Podhalan.
Związek sprzeciwia się zastąpieniu transportu konnego busami elektrycznymi. Tłumaczy, że konie na drodze do Morskiego Oka są elementem tatrzańskiej tradycji i kultury, a zwierzęta żyją w bardzo dobrych warunkach. - No, chcemy, aby ta droga była tą wizytówką - wskazuje Andrzej Skupień.
Z góralami nie zgadzają się aktywiści, między innymi z Fundacji Viva! - Te wszystkie argumenty, że konie to jest tradycja, że to jest element kultury Podhala. To wszystko można włożyć między bajki - komentuje Anna Płaszczyk z Fundacji Viva!
"To powinno zniknąć z krajobrazu Podhala"
Według Anny Płaszczyk konie ciągnące góralskie fasiągi z turystami pracują za dużo i za ciężko. - Każda tradycja, która jest związana z cierpieniem, czy to ludzi, czy zwierząt, powinna być odsyłana do wstydliwej historii. (...) To powinno zniknąć z krajobrazu Podhala. I mam nadzieję, że zniknie - mówi Anna Płaszczyk.
Spór o konie na drodze do Morskiego Oka trwa od maja ubiegłego roku. - No, raczej, jeżeli możemy wykorzystać meleksy, typu elektryczne pojazdy, to bardziej to, niż męczyć konie - ocenia pan Przemysław, turysta z Łodzi. - To jest masakra, gdy widzę, jak te konie się męczą - mówi pan Mariusz, turysta z Zabrza.
Aktywiści apelowali o wycofanie przejazdów i zastąpienie zwierząt busami elektrycznymi. Nowe pojazdy, w ramach testów, wyjechały na trasę jeszcze w czerwcu. W grudniu Ministerstwo Klimatu i Środowiska pochwaliło się zakupem czterech busów elektrycznych.
Busy zastąpią konie?
- Proces zmian rozpocznie się w okolicach maja, kiedy, mam nadzieję, na drodze pojawią się autobusy elektryczne i stopniowo usługa będzie ewoluować. My nie chcemy też tam robić rewolucji - przekazuje Szymon Ziobrowski, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Busy nie zastąpią zwierząt, a przejazdy będą nieregularne. - Usługa, którą będziemy realizować, to nie będzie transport regularny, czyli odjeżdżający o określonej godzinie z przystanku A, żeby dostać się do punktu B - informuje Szymon Ziobrowski.
Dla ekoaktywistów zmiany są niewystarczające. Oczekują całkowitego zastąpienia zwierząt busami elektrycznymi. - Zastąpić część tych koni pojazdami elektrycznymi. Myślę, że jak najbardziej bardzo w porządku - komentuje pan Szczepan, turysta z Tarnowa.
Negocjacje między samorządem, Tatrzańskim Parkiem Narodowym a przewoźnikami trwają od kilku tygodni. - Próbujemy tę sytuację poukładać od nowa, w formie takiego transportu kulturowego - mówi Szymon Ziobrowski.
Obawy dotyczą między innymi bezpieczeństwa. Busy elektryczne poruszają się bardzo cicho. Turyści mogą ich nie zauważyć. - Musimy usiąść i domówić, jak ten transport będzie prowadzony - wskazuje Andrzej Skupień.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24