Minister obrony Mariusz Błaszczak ogłosił utworzenie nowej dywizji, choć jeszcze nie skończył formowania dwóch poprzednich. Generałowie w stanie spoczynku mówią, że to propaganda. Również ostatnie zakupy sprzętu mają być chaotyczne i nie zawsze przemyślane, za to bardzo kosztowne i na kredyt.
Mariusz Błaszczak z rozmachem żegna się z Ministerstwem Obrony Narodowej. W ostatnich dniach odbierał już nowe śmigłowce, świętował z żołnierzami, a teraz ogłosił utworzenie kolejnej, nowej dywizji Wojska Polskiego. - To będzie silna dywizja. Cztery brygady po cztery bataliony. Chodzi o rzeczywiście potężną siłę tego związku taktycznego, gdyż tylko w ten sposób możemy odstraszyć agresora - zapowiada Błaszczak. W Nowym Mieście nad Pilicą szef MON mówił o sukcesach rządu - o rekordowej liczbie chętnych do służby w Wojsku Polskim i uderzał w opozycję. - Ci, którzy twierdzą, że 300 tysięcy żołnierzy Wojska Polskiego nie jest możliwe, nie zdają sobie sprawy z tego, że trzeba bardzo mocno pracować, żeby właśnie do tego doprowadzić, i jest to jak najbardziej możliwe - zaznacza Błaszczak.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wojskowi w MON? Generał Mirosław Różański: myślę, że jest czas, by dołączyć do USA, Kanady, Wielkiej Brytanii
To kolejne w ostatnich dniach nawiązanie do wypowiedzi byłego ministra obrony Tomasza Siemoniaka, który w RMF FM stwierdził, że Polska nie ma "potencjału demograficznego na tak liczną armię". - Są rekordowe odejścia, jest problem z liczebnością wojska, a minister Błaszczak po prostu nie potrafi się rozstać ze swoim stanowiskiem. Co kilka dni przypuszcza jakieś absurdalne ataki albo na mnie, albo na opozycję. Przypadek kogoś, kto jeszcze nie wyszedł z takiego stresu po urazie wyborczym - przekonuje Tomasz Siemoniak, były szef MON w rządzie PO-PSL.
Głosy krytyki
Działania ministra Błaszczaka - nie tylko w ostatnich tygodniach - krytykują politycy opozycji i eksperci. - Zakupy Błaszczaka bardzo wiele mogłyby zmienić, gdyby one były realizowane w sposób przemyślany. Tak naprawdę my wydaliśmy ogromne ilości pieniędzy albo inaczej - zapowiedzieliśmy wydanie ogromnej ilości pieniędzy, ale jak na razie jesteśmy dopiero na początku drogi. Jeżeli już realizujemy jakieś kosztowne programy modernizacyjne, skończmy to, co zaczęliśmy, a nie róbmy równolegle bardzo wiele rzeczy, bo tych rzeczy po prostu nie skończymy - podkreśla kmdr por. rez. Maksymilian Dura, ekspert portalu defence24.pl.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jak rysuje się przyszłość Mariusza Błaszczaka? Premier: poprosiliśmy, żeby podjął się roli, którą dobrze zna
O tym mówi również były dowódca Wojsk Lądowych generał Waldemar Skrzypczak. Przypomina, że MON nie skończyło jeszcze formować dwóch wcześniejszych dywizji, a właśnie rozpoczęło tworzenie kolejnej. - Ma raczej tylko wymiar propagandowy. Nie wiem, skąd brać kadrę zawodową oficerów starszych, oficerów młodszych, podoficerów, szeregowych w takich ilościach, jakie deklarowane są przez pana ministra Błaszczaka. Po drugie, nie ma sprzętu w tej chwili. W najbliższych 2-3 latach nie będzie w takiej ilości, aby wypełnić tym sprzętem potrzeby 8 dywizji - zaznacza generał.
Kampanijna gra
W kampanii wyborczej minister Błaszczak występował z wojskiem - a raczej na jego tle - niemal codziennie. Chętnie mówił o bezpieczeństwie i obronności. Jednocześnie polską armią co i rusz wstrząsały kolejne kryzysy - zagubiona rakieta pod Bydgoszczą, ujawnianie tajnych dokumentów, czy w końcu - tuż przed wyborami - dymisja najważniejszych dowódców, publicznie krytykowanych przez szefa MON. - Żałuję dwóch rzeczy. Żałuję, że tak doświadczeni dowódcy odeszli ze służby, i żałuję, że stało się to w taki sposób - zaznacza mjr rez. Jacek Siewiera, szef BBN.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Siemoniak: wyborcy Błaszczakowi bardzo mocno podziękowali
Jacek Siewiera przyznał na antenie TVN24, że generałowie Piotrowski i Andrzejczak cieszyli się szacunkiem i zaufaniem prezydenta. - To nie była żadna tajemnica, że sympatii takiej osobistej między zwierzchnictwem Ministerstwa Obrony Narodowej a dowódcami sił zbrojnych nie było - dodaje Siewiera. - Nie może w tak kluczowym miejscu nie być zaufania. Ja wtedy powiedziałem w maju "musi odjeść albo minister Błaszczak, albo generałowie" - przekonuje Siemoniak. Koniec końców - odeszli generałowie, a teraz odchodzi minister.
Wyzwania nowego ministra
Opozycja zapewnia, że odpolitycznienie i wzmocnienie armii jest wśród priorytetów przyszłego rządu. - Polskie wojsko otrzymało wiele obietnic, a, niestety, mało rzetelnej realizacji tych obietnic. Najważniejszym zadaniem nowego ministra obrony narodowej będzie dokonanie rzetelnego audytu - zapowiada Andrzej Szejna, poseł Nowej Lewicy.
Kto w resorcie obrony będzie zaprowadzał nowe porządki? Na giełdzie nazwisk najgłośniej ostatnio jest o Władysławie Kosiniaku-Kamyszu. - Uważam, że będzie bardzo dobrym, spokojnym, mądrym, wyważonym, takim, jak trzeba na ten czas. W dodatku zrobi jeszcze jedną ważną rzecz. Przywróci szacunek żołnierzom. On będzie ministrem, który nie będzie się przebierał za żołnierza, (...) tylko będzie jako cywilny nadzorca armii, cywilna kontrola nad armią, okazywał szacunek mundurowi i żołnierzom - przekonuje Szymon Hołownia. Przewodniczący Polski 2050 zastrzega jednocześnie, że decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu TVN24