Niekończące się problemy ma PiS ze zrealizowaniem obietnicy budowania promów w szczecińskiej stoczni. W stolicy województwa zachodniopomorskiego postawiono przed laty stępkę, obecny był premier Mateusz Morawiecki, a władza już sobie gratulowała. Teraz próbuje coś zbudować, ale w Gdańsku i nie bez problemów.
Polska Żegluga Morska zaprezentowała pierwszy prom z rządowego programu "Batory". Problem w tym, że na razie to tylko wizualizacja, a statek ma być gotowy za półtora roku. Obiecany sześć lat temu statek teraz jest budowany w Gdańsku, a nie, jak pierwotnie planowano, w Szczecinie, gdzie z wielkich planów została tylko słynna stępka. W Gdańsku w budowie są już dwie jednostki i tym razem ma się udać.
- Jest budowa kontrolowana przez Polską Żeglugę Morską, czyli armatora, który wie, jak się buduje promy i co ten prom powinien mieć. Natomiast duży znak zapytania jest po stronie finansowej - zauważa Rafał Zahorski, pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego do spraw gospodarki morskiej.
O nowych problemach - tym razem z finansowaniem projektu - pisze portal money.pl. Według jego źródeł termin oddania pierwszego promu może być zagrożony.
- Państwo ma to finansować przez spółkę Polskie Promy, pomijam już, na jakiej zasadzie. To wszystko się ewidentnie w tej chwili rozjechało, to znaczy: wszystkie strony skarżą się na to, że państwo nie za bardzo chce się wywiązać - zwraca uwagę Zahorski.
Diabeł tkwi w szczegółach
Właścicielem promów ma być spółka Skarbu Państwa Promy Polskie. Robi to na kredyt w jednym z państwowych banków, ale statki mają być wynajmowane Polskiej Żegludze Morskiej. Według portalu money.pl pod zastaw kredytu mają iść nie tylko budowane promy, ale też masowce PŻM.
- Polska Żegluga Morska i Polska Żegluga Bałtycka po pierwsze muszą kredytować ten projekt nieudany i on na końcu ich obciąży, a po drugie one nie są w stanie konkurować ze swoimi konkurentami na Bałtyku - ocenia Sławomir Nitras, poseł Platformy Obywatelskiej.
Polityk PO kontrolował sprawę budowy promów, kiedy stało się jasne, że nie powstaną w szczecińskiej stoczni Gryfia. Sprawa od początku miała polityczny kontekst, bo stępkę pod polski prom osobiście kładł Mateusz Morawiecki, potem kolejni politycy PiS-u zapewniali, że promy zbudują w Szczecinie. Ostatecznie o porzuconej, samotnej stępce lokalna działaczka PiS-u Małgorzata Jacyna-Witt napisała tak: "Zrobiliśmy w Polsce bardzo dużo. Srał kot tę stępkę".
Szereg nieprawidłowości
Najwyższa Izba Kontroli dopatrzyła się szeregu nieprawidłowości i sprawa trafiła do prokuratury. Dlatego zachodniopomorscy politycy opozycji nie szczędzą słów krytyki.
- Ta stępka, gdzie tak uroczyście wbijano tabliczkę, którą zresztą ktoś w końcu podwędził, to jest jedna wielka kompromitacja - skomentował Tomasz Grodzki, marszałek Senatu z Platformy Obywatelskiej.
Tym razem, jak zapewnia Ministerstwo Infrastruktury, wszystko ma się udać. "Program Batory jest jednym ze sztandarowych projektów rządu w zakresie gospodarki morskiej i rozwoju polskiej żeglugi morskiej. Jest realizowany zgodnie z założeniami, z jednoczesnym uwzględnieniem przekształceń wynikających ze zmieniających się warunków rynkowych" - czytamy w komunikacie.
O tym, że wszystko idzie zgodnie z planem, zapewnia też gdańska stocznia remontowa. Jednak niektórzy nie wierzą w te zapewnienia. - Ta władza poza kreatywnym PR-em niezdolna jest do zarządzania wyzwaniami czy wielkimi projektami cywilizacyjnymi, o których mówi - uważa Krzysztof Paszyk, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Obawy krytyków projektu budzi też koszt budowy. Ten urósł - według dziennikarzy - z ponad 100 do blisko 300 milionów euro.
Źródło: Fakty po Południu TVN24