Kilkaset osób wzięło w niedzielę w Łodzi udział w marszu poparcia dla głodujących lekarzy rezydentów. Koordynator akcji Jan Czarnecki zapowiedział, że Porozumienie Zawodów Medycznych chce zmienić formę protestu.
W Łodzi marsz poparcia dla protestujących rozpoczął się na placu Wolności, na którym zgromadziło się kilkaset osób. Byli wśród nich między innymi studenci medycyny, lekarze, pracownicy służby zdrowia i ich rodziny. Uczestnicy marszu przeszli ul. Piotrkowską do pasażu Schillera; wśród transparentów były plansze z napisem "By móc leczyć i pomagać, sami musimy za coś żyć". Zapewniano, że "lekarze chcą leczyć w naszym kraju" i głośno domagano się przeznaczenia na ochronę zdrowia 6,8 proc. PKB.
W pasażu Schillera głos zabrał Czarnecki. Zwrócił uwagę, że strona rządowa próbowała przeczekać głodówkę rezydentów. - Jedyne, co nam zaproponowano, to stworzenie wspólnej komisji, odłożenie tematu w czasie. Nie ma tematu, nie ma problemu - powiedział.
Zaapelował też do środowiska medycznego o solidarność. Jak mówił, obecny stan ochrony zdrowia można porównać do niewydolnego serca. - Aby uwidocznić tę utajoną niewydolność należy zrobić jedną rzecz. Należy żyć jak człowiek, przestać pracować jak robot, nie brać kolejnych dyżurów, spędzić więcej czasu z rodziną. Jeden medyk, jeden etat - zaznaczył Czarnecki.
Jego zdaniem, aby taka operacja się udała, muszą zostać spełnione trzy warunki: musi być skoordynowana, musi rozpocząć się w jednym momencie i trwać określoną ilość czasu. - Nadstawiajcie uszu, to się nie stanie za tydzień, za miesiąc, ale w najbliższym czasie. Taka operacja musi jednak zostać podjęta solidarnie - zaznaczył.
Nowa forma protestu
Pytany przez dziennikarzy, co oznaczają jego słowa, odpowiedział, że Porozumienie Zawodów Medycznych będzie zmieniało formę protestu. Nie chciał zdradzić, na czym miałaby ona polegać, bo cały czas trwają rozmowy. - Wszystko wskazuje na to, że protesty głodowe do niczego nie doprowadziły, poza tym, że mamy poparcie społeczne - powiedział Czarnecki. Zapewnił, że protest głodowy trwa i będzie trwać. W Łodzi w niedzielę głodują trzy osoby.
Protest głodowy lekarzy rezydentów trwa od 2 października. Prowadzony jest w kilku miastach w kraju, między innymi w Warszawie, Szczecinie, Gdańsku, Wrocławiu czy Łodzi. Protestujący domagają się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia w szybszym tempie niż proponuje rząd. Chcą także powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją przepisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia oraz podwyższenia wynagrodzeń do 1,05 średniej krajowej.
Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy stopniowo zwiększający wzrost nakładów na ochronę zdrowia. Projekt nowelizacji ustawy przewiduje, że w 2018 r. na ochronę zdrowia ma być przeznaczone 4,67 proc. PKB; a rok później 4,86 proc. Nakłady na ten cel będą wzrastać także w kolejnych latach: w 2020 r. - 5,03 proc, w 2021 r. - 5,22 proc., w 2022 r. 5,41 proc., w 2023 r. - 5,6 proc., a w 2024 - 5,8 proc. Docelowy poziom finansowania, czyli 6 proc. PKB, miałby zostać osiągnięty w 2025 r.
Przedstawiciele rezydentów podkreślali jednak, że nie godzą się na propozycję rządu. Ich zdaniem, „osiągnięcie 6 proc. PKB na ochronę zdrowia w 2025 r. jest propozycją poniżającą pacjenta".
Źródło: Fakty po południu, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24